W rozmowie z portalem Kozaczek.pl, piosenkarka Doda została zapytana o kontynuację filmu "Dziewczyny z Dubaju", wokół którego narosło wiele kontrowersji. Gwiazda nie kryła oburzenia pytaniem i przypomniała "traumę", związaną z tym epizodem w jej życiu. Padły mocne słowa.
Doda nie wytrzymała. Wściekła się po pytani o "Dziewczyny z Dubaju"
Piosenkarka stwierdziła, że wiele poświęciła, pracując jako producent kreatywny przy tej produkcji. Przez dwa lata miała zarobić z tego tytułu 200 tys. zł, przyjmując najniższą stawkę.
– Robiłam to z miłości do mojej nowej zajawki, do filmu, bo jestem wielką kinomanką. No i sądziłam, że mi się to zwróci później – nie zwróciło, z wiadomych przyczyn, wszyscy o tym wiecie – stwierdziła.
– Dodatkowo zostałam kozłem ofiarnym, wszystko skupiało się na mnie, bo mam znaną mordę. Oberwało mi się i od inwestorów, z którymi nie rozliczył się główny producent i od mediów, które uważały, że jakkolwiek maczałam w tym palce. Ja nawet nie przyszłam na premierę, nie chciałam mieć z tym nic wspólnego, po prostu wymiksowałam się z tego projektu. Więc nie pytaj mnie o "Dziewczyny z Dubaju 2", ponieważ przepłakałam tyle nocy przez ten film, miałam tyle problemów na policji, w prokuraturze, w urzędach skarbowych. Do tej pory zapłaciłam już 2 mln długów za mojego byłego męża – zakończyła rozmowę Doda.
Oskarżenia wobec byłego męża znanej piosenkarki
Pierwsze zarzuty Emil Stępień usłyszał już w 2021 r. Prokuratura oskarżała go o przywłaszczenie mienia o łącznej wartości 8,5 mln zł i działania na szkodę 44 inwestorów, którzy finansowali produkcje filmowe założonej przez nich spółki. Wśród zarzutów pojawia się również wyprowadzenie 12 mln zł na Maltę w celu uniknięcia spłaty wierzycieli. W lutym 2023 roku biznesmen został oskarżony o przekręty finansowe związane z produkcją filmu "Dziewczyny z Dubaju" i filmu "Grom", który ostatecznie nie powstał, a za który były mąż Dody nie zwrócił pieniędzy inwestorom. Postawiono mu łącznie aż 196 zarzutów.
Następnie półtora roku Emil Stępień spędził w areszcie tymczasowym. We wrześniu 2024 roku "Fakt" poinformował, że producent filmowy 23 sierpnia został z niego warunkowo zwolniony. Zastosowano wobec niego dozór policji. Miał również otrzymać zakaz całkowitego osobistego, telefonicznego, oraz za pośrednictwem komunikatorów, kontaktowania się z innymi podejrzanymi w sprawie, wszystkimi pokrzywdzonymi w sprawie, a także z niektórymi świadkami.
W listopadzie ubiegłego roku, Emil Stępień opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym przekazał decyzję Sądu Administracyjnego w Warszawie w jego sprawie.
"Łatwo rzucać oskarżenia i szybko ferować wyroki – przed sądem opinii publicznej wyrok zapada szybko i w blasku fleszy. Jego echo rezonuje latami. Prawdy dochodzi się w ciszy i często samotności, opuszczony przez osoby, które jeszcze chwilę temu grzały się Twoim światłem" – czytamy. "Po latach oskarżeń, szkalowania i presji medialnej, walka o moje dobre imię trwa. Wyrok, który rzekomo miał potwierdzić moje nieuczciwe działanie, został w dniu 12 listopada br. w całości uchylony przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, a tezy syndyka nie znalazły żadnego potwierdzenia!" – napisał Stępień, zarzucając mediom ciszę.
Czytaj też:
Były mąż bezlitosny dla znanej piosenkarki. To mogło ją zabolećCzytaj też:
Zapadł wyrok ws. gwiazdora. Płacz na sali sądowej