Po głośnych zwolnieniach w śniadaniówce TVP, pary w składzie: Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski, Tomasz Wolny i Ida Nowakowska, Robert Koszucki i Małgorzata Opczowska, Tomasz Kammel i Izabella Krzan, Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora – zniknęły z programu "Pytanie na śniadanie". Wcześniej TVP zakończyła też współpracę z Anną Popek czy Robertem Rozmusem. Na antenie śniadaniówki TVP pojawili się z kolei nowi prowadzący, wybrani przez szefową formatu, Kingę Dobrzyńską. Są to: Klaudia Carlos i Robert El Gendy, Joanna Górska i Robert Stockinger, Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz, Beata Tadla i Tomasz Tylicki, a także Katarzyna Pakosińska i Piotr Wojdyło.
Po zmianach, oglądalność śniadaniówki TVP drastycznie spadła. Program, który w przeszłości mógł pochwalić się liczbą 434 tys. widzów, obecnie przyciąga jedynie 252 tys. osób. Tymczasem konkurencyjne śniadaniówki, "Dzień dobry TVN" i nowość na rynku – "Halo tu Polsat", notują odpowiednio 358 tys. i 179 tys. widzów.
Dawne gwiazdy wrócą do TVP? Tomasz Kammel zabrał głos
Szefowa programu, Kinga Dobrzyńska, obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim, co spotęgowało plotki o jej przyszłości w formacie. W kuluarach TVP krążą doniesienia o możliwym wprowadzeniu nowego kierownictwa. Co więcej, serwis Plotek poinformował, że Telewizja Polska poważnie rozważa powrót do programu poprzednich twarzy. "Gdy ona będzie kierować programem, nikt nie zgodzi się wrócić z osób, które chciałyby mieć znowu dyrektor TVP na antenie. Zdajemy sobie z tego sprawę" – czytamy w serwisie.
Wśród nazwisk, o które ma zabiegać TVP, znalazł się podobno Tomasz Kammel, choć on sam tego nie potwierdza. Prezenter w rozmowie z Wirtualnymi Mediami szczerze powiedział, co myśli o "Pytaniu na śniadanie" pod rządami Kingi Dobrzyńskiej.
– Mnie zawsze rozliczano z wyników. Ja przez prawie 27 lat w Telewizji Polskiej zawsze dostawałem oferty pracy na podstawie wyników i oglądalności, i mojego talentu, i umiejętności. I to zawsze było dla mnie najważniejsze. Wydaje mi się, że w takiej branży, w jakiej pracujemy, to powinno być jedyne kryterium. No i jeśli ktoś poszedł po rozum do głowy i zastosował to kryterium, no to trudno się dziwić, że następstwa są takie, jakie są – stwierdził.
– I raz w życiu zdarzyło się tak, że mimo fenomenalnych wyników nagle ktoś postanowił coś zmienić. I to było w styczniu tego roku. No i najwyraźniej to, co dzieje się teraz, okazuje się być potwierdzeniem, że tamta decyzja była błędna – dodał Kammel.
Czytaj też:
TVP1 nie jest już liderem. TVP2 ze słabym wynikiemCzytaj też:
Znana dziennikarka wraca do telewizji? "Mogę jedynie potwierdzić..."