Synek znanej pary trafił do szpitala. "Dostał drgawek i przestał oddychać"

Synek znanej pary trafił do szpitala. "Dostał drgawek i przestał oddychać"

Dodano: 
Sandra Kubicka i Aleksander Baron
Sandra Kubicka i Aleksander Baron Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik/Radek Pietruszka
Sandra Kubicka pokazała na Instagramie zdjęcie ze szpitala. Opowiedziała, co spotkało jej synka.

Sandra Kubicka to polska modelka, influencerka i bizneswoman, która w 2023 roku pojawiła się w roli prowadzącej dwóch programów Telewizji Polskiej – "Love Me or Leave Me. Kochaj albo rzuć" oraz "Rytmy Dwójki". Niedawno otworzyła w Warszawie lokal z matchą, który cieszy się dużą popularnością. Prywatnie od kilku lat związana jest z muzykiem zespołu Afromental, Aleksandrem Milwiw-Baronem, który jest m.in. jurorem w programie "The Voice of Poland" w TVP. Małżeństwo w ubiegłym roku temu powitało na świecie swoje pierwsze dziecko – synka Leonarda. 9 marca Sandra Kubicka opublikowała na swoim Instagramie oświadczenie, w którym poinformowała, że w grudniu 2024 roku złożyła pozew o rozwód. Wytłumaczyła, że próbowała uratować rodzinę, ale nie jest to już możliwe.

W ostatnich tygodniach rodzice małego Leonarda często pokazywali się razem w mediach społecznościowych. Pojawiły się więc spekulacje, że para wróciła do siebie. Z kolei media poinformowały niedawno, że rozprawa rozwodowa Sandry Kubickiej i Aleksandra Barona została odwołana, a w sprawie zapadło orzeczenie kończące postępowanie, co prawdopodobnie oznacza cofnięcie pozwu.

Syn Kubickiej i Barona trafił do szpitala. Wstrząsająca relacja

W sobotę rano była modelka opublikowała na swoim Instagramie zdjęcia ze szpitala. Okazało się, że trafił tam jej synek. Na szczęście szybko opuścili placówkę, a Kubicka wyjaśniła swoim fanom powód hospitalizacji.

"Wyszliśmy ze szpitala i przez najbliższy czas mamy szpital domowy. Wszystko będzie dobrze, ale nie mogę patrzeć, jak on cierpi, gdy się źle czuje. To mnie kiedyś wykończy. Bycie mamą to jest inny poziom zmartwień. Przed ciążą mówiłam, że chcę mieć dwójkę albo trójkę, ale ja nie wiem, czy bym to dźwignęła emocjonalnie. Ten etap, kiedy małe dziecko nie jest w stanie powiedzieć, co je boli, a ty musisz się domyślać, jest dla mnie najgorszy. A pobieranie krwi albo zakładanie wenflonu u dziecka to są tortury... Chcesz pomóc, nie wiesz jak i widzisz tylko, jak twoje dziecko płacze" – napisała jeszcze tego samego dnia wieczorem.

– Może niektóre mamy pomyślą sobie, że spanikowałam, natomiast Leoś miał kilka miesięcy temu epizod z gorączką i dostał ataku. On nam odleciał, oczy mu się do tyłu wykręciły, dostał drgawek i przestał oddychać. Przez to musieliśmy być w szpitalu przez kilka dni. Jak już raz się coś takiego wydarzy, to trzeba być świadomym, że to już w organizmie jest i może się wydarzyć ponownie przy gorączce, więc przy dzieciach, które mają tendencję do ataków, trzeba zbijać gorączkę, już jak będzie 37,3 °C. Wczoraj Leoś dostał gorączki i ta gorączka zaczęła bardzo szybko rosnąć. Podawałam leki, zbijałam, tak jak w szpitalach zbijają okładami chłodnymi i robiłam wszystko, żeby mu pomóc, ale nic nie działało, absolutnie nic. On zaczął płonąć i ja, wiedząc, że on przy gorączce ma te ataki, a byłam z nim sama, po prostu zadzwoniłam po pogotowie. Panowie przyjechali i nas zabrali do szpitala. (...) Jak Leoś ma gorączkę, to wszyscy na baczność, dlatego nie spałam całą noc, czuwałam nad łóżeczkiem i obserwowałam, czy nie ma ataku, czy oddycha – wyjaśniła później w relacji wideo.

Czytaj też:
Zaskakująca zapowiedź gwiazdy wPolsce24
Czytaj też:
Rozwodu nie będzie? Rozprawa została odwołana

Opracowała: Małgorzata Puzyr
Źródło: DoRzeczy.pl / Instagram