W marcu 2019 roku Włodzimierz Szaranowicz poinformował, że kończy pracę w TVP i odchodzi na emeryturę. – Żegnam się z telewizją i zawodem – przekazał dziennikarz w rozmowie z TVP Sport w dniu swoich 70. urodzin. Włodzimierz Szaranowicz był związany z Telewizją Polską od 1977 r. Wcześniej pracował też Polskim Radiu. Komentował największe imprezy sportowe – igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy. Jego karierę przerwała poważna choroba. Zdiagnozowano u niego Parkinsona.
Niedawno, po kilku latach medialnej ciszy, mogliśmy znowu zobaczyć go podczas publicznego wystąpienia.
Włodzimierz Szaranowicz choruje na Parkinsona. Wrócił na scenę
Szaranowicz od czasu, kiedy dowiedział się o chorobie, unikał występów w mediach. Wyjątek zrobił w czwartek 18 lipca, kiedy przemówił na ceremonii w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Odebrał akredytację na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu i został ogłoszony honorowym attaché prasowym PKOl.
– Od czterech lat nie dotykałem się mikrofonu – zaczął swoje wystąpienie. Dziennikarz opowiadał o przesłaniu igrzysk, jednak w pewnym momencie przerwał i nie mógł odnaleźć utraconej myśli. Publiczność zareagowała na to brawami, nie dając odczuć zakłopotania ciężko choremu komentatorowi.
Szaranowicz: To oznacza, że coś po sobie zostawiłem
Teraz, w rozmowie z Wirtualną Polską, legendarny dziennikarz sportowy przybliżył nieco okoliczności tego wydarzenia.
– Dziękuję prezesowi PKOl-u, Radosławowi Piesiewiczowi, za taką możliwość. Podróż mnie zmobilizowała, funkcjonowałem na wyższych obrotach. Mnóstwo osób zaczepiało mnie na ulicy i prosiło o zdjęcie. Byłem mile zaskoczony, bo odzwyczaiłem się od popularności. Przecież w Milanówku jestem znany od dawna. Gdy kupuję bułki albo idę do mięsnego, nikt nie prosi o autograf. Tymczasem w Paryżu kibice zagadywali, dziękowali za lata pracy. To dla mnie ważne, bo oznacza, że coś po sobie zostawiłem – stwierdził.
Szaranowicz wrócił również do swojego przemówienia i wyznał, że teraz "boi się wystąpień publicznych".
– Ten strach wiąże się z realną oceną sytuacji. Mam poczucie braku sił. Starzenie to okres, w którym człowiek nie czeka już na cud i nie dyskutuje z losem. Moja starość nie jest łagodna. Wręcz przeciwnie – w miarę upływu czasu staje się przeraźliwie bezlitosna. Trzeba przyjąć ten los. Według mnie nie ma innego sposobu, by wytrzymać ciężar życia – powiedział w wywiadzie dla WP.
Poruszające wyznanie legendarnego komentatora. "Chcę tylko esencję"
Dziennikarz opowiedział też o swojej chorobie, która, jak przyznał "objawiła się dość drastycznie".
– To było jak uderzenie biczem. Ktoś nieznany w twoim życiu zaczyna ingerować, podpowiadać, w końcu dominować. Muszę znosić jego obecność, choć wiem, że w końcu zniszczy mnie i moją osobowość. Muszę go tolerować mimo jego obcesowej brutalności – stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską. – Zmęczenie, niepewny chód, pochylona, zgarbiona sylwetka – niekiedy wydaje mi się, że jestem już tylko wspomnieniem o sobie sprzed lat – dodawał.
Zaznaczył również, że, w związku ze świadomością szybko upływającego czasu, stara się cieszyć każdą chwilą spędzoną z rodziną i bliskimi.
– Nie mam już czasu na nieistotne spotkania. Na rozmowy z przypadkowymi ludźmi o banałach. Chcę tylko esencję. Mówiąc trochę lirycznie, dusza mi się spieszy. Zależy mi, by mieć przy sobie bliskich, którzy lubią się ze mną śmiać – podkreślił.
Czytaj też:
Znany dziennikarz TVP zadebiutował w Polsacie. Ważna rolaCzytaj też:
Stanowski ujawnia kulisy nagrania. "Z radości zes**li się w majtki"