Rewolucja w mediach publicznych rozpoczęła się 20 grudnia. Minister Bartłomiej Sienkiewicz odwołał wówczas prezesów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Nowe zarządy spółek zostały wyłonione przez nowe rady nadzorcze powołane przez ministra. Niecałą godzinę po publikacji oświadczenia resortu kultury przestały nadawać stacje TVP Info i TVP3 (zamiast nich zaczęto emitować sygnał TVP1 i TVP2). Chwilę później padła też strona internetowa stacji. 27 grudnia minister kultury i dziedzictwa narodowego zdecydował o postawieniu ich w stan likwidacji.
Dziś już wiadomo, że większość dziennikarzy Telewizji Polskiej nie pojawi się już na antenach TVP. Media donoszą z kolei o kolejnych powrotach do mediów publicznych znanych nazwisk, które pożegnały się ze nimi za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Adam Giza: Zmiana w mediach publicznych była konieczna
Głos ws. zmian w TVP zabrał teraz prezenter związany ze stacją od 2017 roku – Adam Giza. Dziennikarz zadebiutował w programie "Dzień dobry, Polsko!" w TVP1. Od marca 2018 r. współprowadził z Anną Popek program "Wstaje dzień" w TVP Info. Z kolei w czasie pandemii koronawirusa był twarzą formatu "Koronawirus Poradnik", który cieszył się dużą popularnością. Od 1 czerwca 2023 r. Adam Giza jest prezenterem "Panoramy" TVP2.
W rozmowie z "Faktem" prezenter przyznał, że zmiana w mediach publicznych "była konieczna ze względu na to, że faktycznie należało myśleć o tym, jak oddzielić świat wpływów polityki na świat dziennikarski".
– Co do samej formy tego, jak to się odbyło, to uważam, że można było zrobić to łagodniej i wtedy byłyby pewnie mniejsze kontrowersje wokół tego. Natomiast zmiana na pewno była konieczna, aby nabrać pewnej nowej formy i wrócić do świata z podręczników dziennikarstwa – bez wpływów, nacisków i politycznych rozgrywek w serwisach informacyjnych – stwierdził.
Kulisy pracy na Woronicza. Prezenter TVP: Napięcia, stres i plotki
Giza ujawnił również kulisy ostatnich dni w Telewizji Polskiej.
– Każda zmiana powoduje pewne napięcia emocjonalne, stres i pewne plotki. Jak to w show-biznesie na korytarzu często pojawiają się informacje, które są niezweryfikowane. Ta atmosfera wewnątrz była faktycznie taka, że jeden drugiemu mówił na zasadzie: ty jutro nie pracujesz, a ty pojutrze – opowiadał.
Przyznał również, że sam nie jest pewny swojej przyszłości w stacji, ale liczy na to, że uda mu się zachować pracę w TVP.
Co dalej z jego pracą w mediach?
– Co do mojej osoby ja do końca dalej nie wiem, jaka jest moja przyszłość. Jestem oczywiście chętny do tego, żeby dalej realizować programy medyczne i prowadzić wszystkie inne zlecone programy. Jeżeli ktoś mi zaproponuje – podkreślił. Zaznaczył przy tym, że nie zamyka się na propozycje z konkurencyjnych stacji i chętnie przeniesie do nich swoje pomysły.
Żalił się również na hejt, który spada na prezenterów TVP.
– Trochę to mnie dziwi, że społeczeństwo próbuje wykreować taki hejt wobec prowadzących czy też prezenterów, jakoby to oni odpowiadali za wszystkie treści i komunikaty, które były przekazywane. A to jest nieprawda, bo wystarczy popracować w redakcji informacyjnej i wiadomo, że na ostatnim etapie jest faktycznie płacącym twarzą, uzyskującym popularność, narażonym na hejt człowiekiem jest prezenter – ocenił.
Czytaj też:
"Rzygać mi się chce". Aktor skrytykował politykę rządu. Celebryci ruszyli Tuskowi z odsiecząCzytaj też:
Maciej Orłoś wrócił do "Teleexpressu". Nie wszyscy są zadowoleni. "Tragedia"