W ubiegłym tygodniu Britney Spears wzięła udział w przesłuchaniu, podczas którego opowiedziała o relacjach z ojcem. Jamie Spears od 13 latach sprawuje kuratelę nad córką, decydując o jej karierze oraz życiu osobistym. Piosenkarka uczestniczyła w przesłuchaniu wirtualnie, przez telefon, i mówiła przez ponad 20 minut, czytając przygotowane notatki.
– Wiele się wydarzyło od dwóch lat… kiedy ostatnio byłam w sądzie – zaczęła. – Od dłuższego czasu nie wracałam do sądu, ponieważ nie sądzę, żebym została wysłuchana na jakimkolwiek poziomie – dodała.
Powiedziała, że czuła się zmuszona do występów, nie miała prywatności i została zmuszona do stosowania antykoncepcji, ponieważ ojciec nie chciał, żeby zaszła w ciążę. Z jej relacji wynika również, że zmuszano ją do przyjmowania leków i brania udziału w sesjach terapeutycznych wbrew jej woli. Jak zaznaczyła ojciec każe jej przyjmować m.in. lit, który jest powszechnie stosowany w leczeniu choroby afektywnej dwubiegunowej, która często powoduje epizody depresji i manii – uczucie niekontrolowanej drażliwości lub podniecenia. Może być również stosowany w leczeniu depresji.
Decyzja sądu
Prawnik Britney Spears złożył wniosek o usunięcie ojca gwiazdy z roli "opiekuna". Kalifornijski sąd wniosek odrzucił.
W sieci powstają już grupy zapowiadające protesty na ulicach Los Angeles. "Bill Cosby odzyskał wolność po molestowaniu 60 kobiet. James Franco opłaca milczenie swoich ofiar, aby uniknąć konsekwencji. Natomiast 39-letnia kobieta, która ogoliła głowę 13 lat temu, nadal musi godzić się, że jej macica kontrolowana jest przez jakąś bandę ludzi?! WSTYD! Zbrodnia. To jest smutny dzień dla kobiet, sprawiedliwości i podstawowej ludzkiej godności" – napisał na Instagramie dziennikarz Ryan Scott.