Na sylwestrowej scenie TVP, oprócz czołowej polskiej gwiazdy – Maryli Rodowicz, która jest również jurorką w show "The Voice Senior", pojawiły się też dwie inne diwy polskiej sceny muzycznej. Rok 2024 powitały z Telewizją Polską m.in. Edyta Górniak, która nagrała też dla TVP1 koncert świąteczny oraz Justyna Steczkowska, jurorka w show TVP2 "The Voice of Poland". Ta ostatnia wystąpiła na scenie ze swoim synem – Leonem Myszkowskim.
Syn Justyny Steczkowskiej trafił na SOR. Potrzebował pomocy medycznej w Zakopanem
Syn Justyny Steczkowskiej i jego dziewczyna, Ksenia, relacjonowali swój pobyt w Zakopanem w mediach społecznościowych. W pewnym momencie, na profilu na Instagramie Kseni pojawiło się niepokojące zdjęcie wózka inwalidzkiego z napisem "szpital Zakopane SOR".
Okazało się, że Leon Myszkowski trafił do szpitala z powodu mocno spuchniętego palca. "Od trzech dni nie schodzi obrzęk" — wyjaśniła ukochana syna Steczkowskiej. Według jej relacji, młody muzyk nie mógł jednak liczyć na zadowalającą opiekę zakopiańskich lekarzy.
Jak opisała, w ciągu 30 minut recepcjonistka nie była w stanie zarejestrować jednej osoby, ponieważ ciągle gdzieś odchodziła, zmieniając między innymi tusz w drukarce.
"Dzięki Bogu Leonowi nie dolega nic poważnego, bo z takim podejściem..." – napisała.
Stan zdrowia Leona Myszkowskiego się pogorszył. Znowu trafił do szpitala
Niestety, szybko okazało się, że to nie koniec problemów ze zdrowiem syna słynnej piosenkarki. W czwartek partnerka Myszkowskiego opublikowała na Instagramie aktualizację dotyczącą jego stanu zdrowia. Poinformowała fanów, że ostatnie dni spędzili na wizytach u chirurgów, a w środę znowu wylądowali na SORze. Para miała czekać na pomoc aż sześć godzin.
"Ostatnie 3 dni życia to jakaś abstrakcja. Jeździmy od jednego chirurga do drugiego i tak w kółko. Wczoraj o 21 wysłali nas znów na SOR. Mieliśmy skierowanie od chirurga, że sytuacja jest bardzo pilna. Czekaliśmy przez 6 godzin i oczywiście nikt nas nawet nie obejrzał" – napisała, publikując zdjęcie z SOR-u.
Jak wyznała, opuścili szpital dopiero nad ranem.
"Wracając do domu o 4 rano, już nie wytrzymałam i po prostu rozpłakałam się od desperacji" – dodała.
W końcu zdecydowali się skorzystać z pomocy jednego z prywatnych szpitali w Warszawie. Okazało się, że syn Justyny Steczkowskiej będzie musiał przejść zabieg.
"Spaliśmy przez 3 godziny i z samego rana pojechaliśmy (...). Leona zabrali i będą ciąć rękę" – relacjonowała dziewczyna.
Wyznała przy tym, że to jedna z najtrudniejszych sytuacji, z jakimi przyszło jej się zmierzyć.
"Przez cały rok miałam tyle problemów i ciężkich sytuacji, ale prawie nigdy nie płakałam. Ale kiedy chodzi o zdrowie bliskiej osoby i tej debilnej desperacji, że nie możesz nic zrobić, tyle to dawno nie płakałam" – napisała.
Czytaj też:
"Rzygać mi się chce". Aktor skrytykował politykę rządu. Celebryci ruszyli Tuskowi z odsiecząCzytaj też:
Twarz "starej" TVP ujawnia kulisy z Woronicza. "Napięcia, stres i plotki"