Artur Orzech prowadził "Szansę na sukces" w latach 2019-2021. Odszedł z niej w atmosferze skandalu. W połowie marca 2021 roku Telewizja publiczna zerwała umowę z gospodarzem show. Dziennikarz, oprócz prowadzenia "Szansy na sukces", komentował też Konkurs Piosenki Eurowizji od 1992 roku do 2020. Po tym, jak PiS straciło władzę w Polsce, wrócił do dawnych ról w Telewizji Polskiej.
Obecnie Artur Orzech przebywa w Szwajcarii, gdzie odbywa się Konkurs Piosenki Eurowizji. W rozmowie z Plotkiem podzielił się swoimi wrażeniami po pierwszym półfinale, a także ocenił szanse Justyny Steczkowskiej w finale.
Artur Orzech o występie Justyny Steczkowskiej
– Nie chcę używać słowa petarda, ale faktycznie był to występ, który miał swoje emocje, miał swoją temperaturę i na pewno zapadał w pamięć. Komuś może się podobać piosenka, może się nie podobać, natomiast na Eurowizji niezwykle istotnym elementem jest staging. Czyli piosenka, głos (czyli umiejętności wokalne), ale staging jest tym trzecim kluczowym elementem, czyli pomysł na występ. Moim zdaniem Justyna ma piorunujący pomysł na występ. Wiem z rozmów, że od samego początku organizatorzy nie chcieli się zgodzić na to podwieszanie na linach. Justyna miała ogromny problem, żeby przeforsować precyzyjny układ ujęć w realizacji telewizyjnej. To jest perfekcjonistka, krótko rzecz ujmując – ocenił komentator TVP.
– Jeśli chodzi o poziom, to mam wrażenie, że Justyna w półfinale zmierzyła się z dwójką dosyć poważnych rywali, czyli ze Szwecją i z Estonią. No i przeszła dalej. Oczywiście nie wiemy, na którym miejscu, ale nie zdziwiłbym się jakby była blisko, a może wygrała. Moim zdaniem trzyma się bardzo silnie czołówki – dodał.
Polska może wygrać Eurowizję?
Artur Orzech był również dopytywany przez serwis Plotek.pl, czy Polska ma realną szansę na wygraną w finale tegorocznej Eurowizji.
– Komentuję Konkurs Piosenki Eurowizji od 1992 roku. (...) Więc komentuję trochę i tak jak rozpoczęliśmy tę rozmowę i to są oczywiście dywagacje, które się sprawdzają czasami, ale często się też nie. To jest zresztą, moim zdaniem, smak dla niektórych słodko-gorzki Konkursu Piosenki Eurowizji. Ale jest też jest takim magnesem oglądalności w całej Europie i na świecie, jak się okazuje, bo na briefingu komentatorów poinformowano nas, że w zeszłym roku, jeśli chodzi o resztę świata, to zebrano głosy ze 160 krajów na świecie, więc myślę, że to jest swoisty rekord – stwierdził.
– Pewnie, że chciałbym, żeby Justyna wygrała. Michał był bardzo blisko, zarówno Wiśniewski, jak i Szpak, uważam, że obaj zrobili dobrą robotę. Natomiast te Eurowizje się zmieniają, dlatego, że zasady się również zmieniają z upływem lat. Proszę spojrzeć na to, że kiedyś śpiewano w językach ojczystych, była orkiestra, jest mnóstwo elementów, które odpadły po drodze, a pojawiają się cały czas nowe. Na przykład ta niby nowinka, co do której w rozmowach z komentatorami mamy takie dosyć mieszane odczucia. Ma być dobra, ale w zasadzie nie do końca się sprawdziła. Chodzi mi o to, że jak ogłaszane są wyniki, to wymyślono w Szwajcarii, że pojawiają się po trzy państwa – dodawał.
Czytaj też:
Polska w finale Eurowizji. Utwór Steczkowskiej bije rekordyCzytaj też:
Conchita Wurst zachwyca się polską piosenkarką. "Mam obsesję"