Małgorzata Rozenek-Majdan jest bez wątpienia jedną z najpopularniejszych polskich gwiazd w mediach społecznościowych. Tylko na samym Instagramie obserwuje ją ponad 1,5 miliona użytkowników. Celebrytka gościła niedawno w podkaście u Żurnalisty, a ich rozmowa odbiła się szerokim echem. Internauci zwrócili m.in. uwagę na filtr wygładzający, który został nałożony na wywiad.
Rozenek-Majdan u Żurnalisty
W rozmowie u Żurnalisty nie zabrakło m.in. nawiązań do afer z udziałem gwiazdy TVN. Jednym z tematów rozmowy były m.in. zasięgi Rozenek-Majdan w mediach społecznościowych, które generują celebrytce lwią część jej zarobków. Konto Rozenek-Majdan pełne jest bowiem reklam, współprac i płatnych poleceń. Celebrytka zdradziła, że chciałaby podbić kolejne platformy, takie jak TikTok czy Twitter.
W pewnym momencie Żurnalista zapytał Rozenek-Majdan, czy miliony obserwujących i polubień mogą uderzyć do głowy, jak to ma miejsce wśród młodych internetowych twórców. – To może mieć wpływ na młodych twórców. Powiem to, chociaż wiem na pewno, że będzie to wyrwane z kontekstu, ale nie liczba polubień i liczba followersów ma dla mnie znaczenie, tylko faktura, którą wystawiam w związku z tym danym kontem czy aktywnością na koniec miesiąca – przyznała Rozenek-Majdan.
Celebrytka tłumaczyła też Żurnaliście, że pieniądze mają dla niej większe znaczenie niż liczba obserwujących i w zestawieniu 200 tysięcy obserwujących kontra 200 tysięcy złotych, zawsze wybrałaby to drugie. – Gdybyś mnie zapytał, czy wolałabym mieć 200 tysięcy polubień pod jednym postem, czy 200 tysięcy złotych, to… Rozumiesz? Dopóki udaje mi się to łączyć, w takim sensie, że nie zwracam na to uwagi, ale "tu" się zgadza, to w ogóle nie myślę o polubieniach czy ilości obserwujących. Chociaż cieszę się na każdego – dodała.
Jednocześnie Rozenek-Majdan przyznała, że w świecie show-biznesu panuje wszechobecna "propaganda sukcesu", która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. – Da się osiągnąć sukces finansowy, ale osiąga go dużo mniej osób niż jest to komunikowane. Propaganda sukcesu jest takim typowym komunikatem, który jest wysyłany w świat. Ja jestem typem analitycznym, który się dowiaduje i sprawdza. (…) Wiem, jak wyglądają stawki. Robię to nie z potrzeby plotkarskiej, tylko też po to, żeby wiedzieć jak negocjować, rozmawiać o pieniądzach, gdzie są ciekawy budżety… Po to, żeby zrobić coś ciekawego, bo bardzo często za budżetem idzie fajny projekt. 3/4 komunikatów dotyczących kasy – wiem, że są nieprawdziwe – stwierdziła.
Czytaj też:
"Gdy pojawiają się pluskwy...". Gwiazdor TVN znowu uderza w twórcę podcastuCzytaj też:
Kontrowersyjny program celebrytki poza główną anteną TVN
