Dzięki Bogu za lato! Wedle odwiecznej hollywoodzkiej tradycji to czas popcornowej rozrywki dla starszych i całkiem dorosłych chłopców. Także horrorów, ale nie o nich będzie dziś mowa, lecz o produkcjach, które uszyto według dawnych wzorców „zabili go i uciekł”. Staroświecka rozrywka w nowych beczkach. Żadne tam „hokus-pokus, czary-mary, twoja stara to twój stary”, żadne „lżyjcie nas, białasów, bośmy całymi dziejami cywilizacji zawinili”, żadne „girl power górą, faceci dołem!”. Jeżeli macie już dosyć sporów o trzeci i siódmy rodzaj toalet, to odpocznijcie latem przy filmach i serialach, które w dzisiejszym zideologizowanym świecie są białym jednorożcem.
Najbardziej ociekający testosteronem – „Lista śmierci”
Najbardziej ostentacyjnie oldskulowa propozycja z omawianych. Serial Amazona inspirowany powieścią Jacka Carra pod tym samym tytułem (w Polsce znamy dwie książki z tego cyklu, drugą jest „Prawdziwy wyznawca”). Chris Pratt, znany jako Star-Lord ze „Strażników Galaktyki” oraz gwiazda wskrzeszonej serii o dinozaurach („Jurassic World”), dostaje w tym serialu okazję do umocnienia swego wizerunku ekranowego twardziela o złotym sercu oraz pogłębiania prywatnego hobby, jakim jest różnego rodzaju broń palna. Głównym bohaterem jest James Reece, chluba Navy SEALs, którego oddział bierze udział w niebezpiecznej tajnej misji w Syrii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.