Ewa Chodakowska to bezsprzecznie kobieta sukcesu. Jest jedną z najpopularniejszych trenerek fitness w Polsce i gwiazdą mediów społecznościowych. Stworzyła nie tylko autorskie programy ćwiczeń, ale także m.in. catering dietetyczny. stała się także osobowością telewizyjną, mogliśmy oglądać ją w roli jurorki w programie "Dance dance dance". Od 8 lat tworzy szczęśliwe małżeństwo z Grekiem Lefterisem Kavoukisem.
Bardzo często jej fani i obserwatorzy pytali o to, czy chce zostać mamą. W rozmowie z "Party" Ewa Chodakowska postanowiła otworzyć się w kwestii macierzyństwa i szczerze opowiedzieć o tym, o czym wcześniej – jak sama przyznała – bała się poinformować.
"Mam swoją misję"
"Dla mnie każda mama codziennie zdobywa Mount Everest, a ja nie jestem gotowa na taki heroizm i świadomie nie decyduję się na dzieci. Mam swoją misję — zajmuję się propagowaniem zdrowego stylu życia, którego wpływ przedstawiam wielopłaszczyznowo. Zaszczepiam zdrowe nawyki, pomagam uwierzyć w siebie i wspieram w czerpaniu z pełnej mocy i potencjału. Działam na rzecz kobiet, które doświadczają przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej. Chciałabym, żeby kobiety nie były oceniane za podjęcie takiej decyzji jak moja, bo przecież macierzyństwo to nie jest jedyna droga, jaką możemy wybrać (...) Kiedyś mówiłam, że odkładam macierzyństwo na później, bo bałam się powiedzieć prawdę wprost. A ona jest taka, że już dawno z mężem zdecydowaliśmy, jak chcemy żyć. Nie opowiadałam o tym publicznie, bo bałam się niezrozumienia, wykluczenia, epitetów, ocen, może nawet i linczu. Dziś już się nie boję i czuję się gotowa powiedzieć na głos: mogę mieć dzieci, ale nie planuję macierzyństwa. Nie oceniaj mnie! To świadoma decyzja" – mówi trenerka w rozmowie z magazynem "Party".
Gwiazda nie obawia się, że brak potomstwa oznacza samotność w przyszłości: "Ludzie często mnie pytają: „A kto ci, Ewa, poda szklankę wody na starość?”, Liczę, że w inny sposób zasłużę sobie na tę przysłowiową szklankę wody. Jestem w dobrej sytuacji, otoczona rodziną: siostrami, siostrzeńcami, bratową, dziećmi ze strony rodziny Lefterisa. Syna i córkę mojej siostry traktuję jak własne dzieci, w ogień bym za nimi poszła. One mówią o mnie „nasza druga mama”, a ja o nich „moje pożyczone dzieci”".
Czytaj też:
Po co jest "Lex TVN"? Ciekawa teoria polityka PlatformyCzytaj też:
"Nie dziwcie się". Mentzen broni decyzji Hurkacza