Według najnowszego sondażu prezydenckiego w Stanach Zjednoczonych, 48 proc. respondentów, którzy deklarują, że wezmą udział w listopadowych wyborach, zamierza oddać głos na Donalda Trumpa, zaś 47 proc. – na Kamalę Harris. Sondaż został przeprowadzony w dniach 22-24 lipca na próbie 1142 ankietowanych.
Celebryci zachęcają do głosowania na Kamalę Harris. Joanna Krupa: Żenada
W rozmowie z Pudelkiem, temat wyborów w USA poruszyła modelka Joanna Krupa, która wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdy miała pięć lat. Celebrytka często bywa w Polsce ze względu na zobowiązania zawodowe, m.in. pracę w programie "Top Model" na antenie TVN.
Dziennikarz serwisu zapytał Krupę o to, czy gdyby np. Taylor Swift wprost zachęcała Amerykanów do głosowania na Kamalę Harris, to Donald Trump mógłby przegrać wybory.
– W takich ważnych momentach w życiu, jak słuchasz celebrytów, zamiast słuchać faktów, to jest trochę przykre. Powinno się głosować na tę osobę, którą obserwujesz, wiesz, co robi i robiła. (...) Ja robię research, widzę fakty, widzę, co się dzieje na świecie i w Stanach i na tej podstawie podejmę decyzję na kogo głosuję. Ale że taka gwiazda to robi, to jest dla mnie troszkę żenada – odpowiedziała.
Co ciekawe, modelka nie miała najlepszego zdania o tym, co działo się w ostatnich latach w USA. Jak podkreśliła, ten kraj potrzebuje zmian.
– To jest bardzo ważne, żeby zachęcać, żeby iść na wybory. Zagłosować na osobę, która może zmienić kraj, bo to, co się dzieje teraz w Ameryce, to jest masakra. Jak się nie zmieni, to Ameryka nie będzie już tym, czym była. To nie będzie ta Ameryka, do której wyjechałam, jak miałam pięć latek – stwierdziła Joanna Krupa w rozmowie z Pudelkiem.
Nie zadeklarowała jednak wprost, na kogo odda swój głos.
Czytaj też:
"To były tylko małe dzieci". Gwiazda zrozpaczona po ataku nożownikaCzytaj też:
Była gwiazda TVP już poza Orlenem. "Początek czegoś nowego"