Sandra Kubicka to polska modelka, celebrytka i bizneswoman, która w tamtym roku pojawiła się w roli prowadzącej dwóch programów Telewizji Polskiej – "Love Me or Leave Me. Kochaj albo rzuć" oraz "Rytmy Dwójki". Prywatnie od kilku lat związana jest z muzykiem zespołu Afromental, Aleksandrem Milwiw-Baronem, który jest również jurorem w programie TVP 2 "The Voice of Poland". Obecnie, wraz z niedawno poślubionym mężem, oczekują narodzin syna.
Jako osoba aktywna w mediach społecznościowych i telewizji, Sandra Kubicka często dzieli się z fanami radosnymi i smutnymi chwilami swojego życia. Tym razem opowiedziała o skandalicznej sytuacji, która miała miejsce w szpitalu w Łodzi.
Sandra Kubicka wściekła na szpital w Łodzi. "Taktują pacjentów jak zwierzęta"
Mama celebrytki trafiła na Szpitalnym Oddział Ratunkowy w łódzkim szpitalu. Kubicka grzmi w relacji Instagramie, że została tam kompletnie zlekceważona przez lekarzy, choć cierpi na poważną chorobę. Kobietę, bez przeprowadzenia badań, wypisano z jednostki, wpisując jej w wypisie "ból miednicy", choć, według słów jej córki, nie była to kwestia, z którą zgłosiła się po pomoc.
– Nie zrobili jej badań, które powinni zrobić. Przesiedziała pół dnia na SOR-ze. Dostała kroplówkę przeciwbólową i ją wypisali. (...) Nie godzę się na takie traktowanie. Moja mama nie została zaopiekowana tak, jak być powinna. To, co powinni sprawdzić, nie sprawdzili – mówiła
– Nigdy nie zrozumiem osób, które chcą ratować ludzkie życie, a później traktują pacjentów jak zwierzęta – komentowała wściekła modelka, zaznaczając, że czeka na telefon z wyjaśnieniami od dyrektora placówki.
Podkreśliła, że skontaktowały się z nią osoby pracujące w szpitalu w Łodzi, jak również pacjenci, którzy opowiedzieli jej własne historie związane z tym miejscem.
– Po tym, co moja mama doświadczyła tam, wierzę, że wasze wiadomości są prawdziwe. (...) Nie może być tak, że dopiero jak osoba publiczna wybuchnie, człowiek będzie traktowany z szacunkiem – stwierdziła.
Lekarz z Ukrainy nie mówił po polsku. "Języka trzeba się nauczyć"
Sandra Kubicka zwróciła również uwagę na fakt, że wśród personelu medycznego szpitala w Łodzi są osoby, które nie posługują się językiem polskim. Miała na myśli lekarza pochodzącego z Ukrainy. Modelka podkreśliła, że była mocno zaangażowana w pomoc naszym sąsiadom, po tym, jak napadła ich Rosja, ale osoba, której praca wymaga kontaktu z pacjentem, powinna znać język kraju, w którym pracuje. Przywołała tu własne doświadczenia, podkreślając, że pracując w USA, musiała posługiwać się angielskim, a gdy wyjechała do Ameryki Południowej, uczyła się hiszpańskiego, żeby dogadać się z ludźmi.
– Jeżeli przeprowadzamy się do jakiegoś państwa i decydujemy na zamieszkanie w nim, języka trzeba się nauczyć – stwierdziła.
– Jak to jest, że lekarz nie rozumie, co mówi pacjentka, a pacjentka nie rozumie, co mówi lekarz. (...) Skoro bierzemy już na stanowisko jakieś osoby, to trzeba się umieć dogadać. A jak ludzie się nie dogadują, to daje się inną osobę, która rozumie ten język. Kpina z człowieka – mówiła wyraźnie wzburzona modelka.
Zaapelowała również do swoich fanów, by reagowali na takie sytuacje i "składali reklamację jak w sklepie".
Ostatecznie Kubicka w zaawansowanej ciąży, sprowadziła swoją mamę do prywatnego warszawskiego szpitala, gdzie lekarze nie kryli zdumienia tym, że nie wykonano jej odpowiednich badań. Tam właśnie zamierza kontynuować leczenie.
Czytaj też:
Kolejny konflikt w show biznesie? Poszło o alimenty na syna MglejaCzytaj też:
Gwiazda na stałe emigruje z Polski. "Nic mnie tu nie trzyma"