Słynny producent telewizyjny Norman Lear zmarł we wtorek w swoim domu w Los Angeles. Miał 101 lat. Jego niezwykle popularne seriale, takie jak "All in the Family" czy "The Jeffersons", łączyły komedię z ostrymi komentarzami społecznymi i zdominowały amerykański rynek telewizyjny w latach 70-tych.
"Norman prowadził życie pełne ciekawości, wytrwałości i empatii. Bardzo kochał nasz kraj i spędził całe życie, pomagając zachować jego podstawowe ideały, takie jak sprawiedliwość i równość dla wszystkich" – napisała jego rodzina. "Rozpoczął karierę w początkach telewizji na żywo i odkrył pasję do pisania o prawdziwym życiu Amerykanów, a nie o błyszczących ideałach. Początkowo jego pomysły spotykały się z zamkniętymi drzwiami i nieporozumieniami. Jednak upierał się przy swoim przekonaniu, że "głupota kondycji ludzkiej" stworzyła wspaniałą telewizję i w końcu go usłyszano” – czytamy w specjalnym oświadczeniu.
Nie żyje Norman Lear. Twórca "All in the Family" i "The Jeffersons"
Norman Lear nie bał się trudnych tematów. Począwszy od "All in the Family" z 1971 roku, jego seriale poruszały kwestie rasizmu, feminizmu i nierówności społecznych, których nikt wówczas nie odważył się dotknąć. Wspomniany serial – nagrodzony nagrodą Emmy za najlepszy nowy serial – skupiał się na białej rodzinie Bunkerów z klasy robotniczej i jej głowie – małostkowym, wybuchowym, uprzedzonym i dziwnie sympatycznym Archiem Bunkerze.
Reżyser Rob Reiner, który w serialu komediowym zagrał zupełnie odmiennego w poglądach zięcia Bunkera, Michaela "Meatheada" Stivica, złożył w środę hołd Learowi w mediach społecznościowych.
"Kochałem Normana Leara całym sercem. Był moim drugim ojcem. Przesyłam wyrazy współczucia Lyn i całej rodzinie Learów” – napisał.
"All in the Family" zapoczątkował serię równie popularnych i politycznych spinoffów, w tym: "Sanford and Son", "Maude" i "Good Times".
W swoich wspomnieniach z 2014 roku Lear przypisał sukces swojej serii historiom zaczerpniętym z prawdziwych doświadczeń jego pisarzy, które nadały autentyczności stworzonym przez nich postaciom.
Kim była ikona amerykańskich sitcomów?
Norman Lear był też producentem wykonawczym kultowych klasyków filmowych "Narzeczona księżniczki" i "Smażone zielone pomidory", a także był nominowany do Oscara za najlepszy scenariusz za "Rozwód po amerykańsku".
Popularność jego programów i wyraźnie liberalne poglądy uczyniły go celem przedstawicieli prawicy. Znalazł się m.in. na "liście wrogów" prezydenta Richarda Nixona.
Nawet po 90. roku życia Lear nadal pracował. Wraz z Jimmym Kimmelem 95-letni Lear wyprodukował i prowadził trzy odcinki programu "Live in Front of a Studio Audience", który zdobył nagrody Primetime Emmy w 2019 i 2020 r.
Lear żył wystarczająco długo, aby zostać nie tylko starszym mężem stanu branży rozrywkowej, ale także otrzymać wyróżnienia obejmujące całe pokolenia. Miał na swoim koncie otrzymanie od prezydenta Clintona Prezydenckiego Medalu Wolności w 1999 r., przyjęcie do Kennedy Center podczas corocznych wyróżnień w 2017 r. oraz zostanie najstarszym nominowanym i zdobywcą nagrody Emmy.
Przed setnymi urodzinami w 2022 r. Lear mówił, że swoją długowieczność zawdzięcza: pracy, wędlinom i bajglom, miłość do rodziny i śmiecowi.
"Lubię wstawać rano z czymś na głowie, czymś, nad czym mogę popracować… do jakiegoś wniosku" – podkreślał
Ożenił się trzy razy. Jego ostatnią żoną była Lyn, z którą związał się w 1987 r., . Miał w sumie sześcioro dzieci, a różnica wieku między najstarszym a najmłodszym wynosi 47 lat.
Czytaj też:
Wielka gwiazda rezygnuje z aktorstwa? Chce wyjechać daleko od HollywoodCzytaj też:
Ojcu słynnej piosenkarki amputowano nogę. Jak do tego doszło?