Jak się okazuje, zabetonowane auto, które zyskało medialny rozgłos w całym kraju, zniknęło z ulicy w nocy z soboty na niedzielę.
Rzecz jasna pojazd najprawdopodobniej zabrał właściciel. Jak zwrócił uwagę Polsat News, "mógł wyjechać z dziury podkładając pod przednie koła plastikowe elementy, w których układa się znaki, tak, by przy wyjeździe nie uszkodzić zderzaka. Z przodu na betonie widać wyżłobienia kół i odciski butów".
– Ten kierowca najprawdopodobniej wczoraj rano był w tym miejscu, ale kiedy zobaczył kamery stwierdził, że jednak nie będzie podejmował próby wyjazdu. Chciał to zrobić pod osłoną nocy, nie chciał być gwiazdą mediów, jak jego samochód – przekazał reporter Polsat News, Adam Malik.
"Zabetonowany" samochód w Łodzi
Co konkretnie się wydarzyło? Otóż Na jednej z ulic zaplanowano wylanie betonu. Gdy przyszło do wykonania pracy, okazało się, że właściciel jednego z zaparkowanych pojazdów nie przeparkował go w inne miejsce. Ekipa budowalna nie zamierzała rezygnować z zadania. Wcześniej postanowiła jednak zabezpieczyć auto, co spowodowało niecodzienny widok.
Cały proces "zabetonowania" samochodu na Legionów w Łodzi opisał i zrelacjonował facebookowy profil LDZ Zmotoryzowani Łodzianie.
Na miejsce przyjechali Strażnicy Miejscy, którzy zostawili na samochodzie mandat. Pracownicy budowy dokładnie zabezpieczyli samochód. Ustawili wokół niego szalunek i przykryli go folią. Po zakończeniu prac budowlańcy zdjęli z samochodu plandekę.