No kochani, Winter Holidays za nami, Sześciu Króli już było, a więc oznacza to, że na razie koniec wolnego i trzeba brać się do roboty.
A następne długie weekendy znów dopiero przy okazji wydarzeń churchingowo-nacjonalistycznych. Osoby się będą biły z myślami, czy branie urlopów w tym czasie to przypadkiem nie jest legitymowanie takiej sytuacji i godzenie się z dominującą katofashystoffską narracją. Na szczęście u nas w korpo większość jest albo na umowę o dzieło albo na kontrakcie B2B, więc kłopotów z urlopami nie mają na takiej samej zasadzie jak kłopotów z osoboyeti – bo nie istnieją.
Źródło: DoRzeczy.pl