Wiesław Chełminiak | Paul Thomas Anderson jest lepszy, kiedy się nie nadyma. Po serii filmów ciężkostrawnych zaaplikował strapionym rodakom zastrzyk z eskapizmu.
Każdy Amerykanin wie, że lepiej już było, spór dotyczy jedynie datowania złotej epoki. W „Licorice Pizza” przypada ona na końcówkę prezydentury Nixona. USA rosły w siłę, ludziom żyło się dostatniej, a młodzi, mimo kryzysu naftowego, z nadzieją patrzyli w przyszłość.
Źródło: DoRzeczy.pl