4 stycznia 2024 roku na antenie pojawił się pierwszy po zmianach w TVP "Teleexpress". Poprowadził go Maciej Orłoś. Dziennikarz przywitał się z widzami po "krótkiej, 7,5-letniej przerwie". Już w czerwcu pojawiły się medialne doniesienia, że znany prezenter "Teleexpressu" dostanie od publicznego nadawcy miejsce na swój własny talk-show. Program "Daję słowo", w którym Orłoś rozmawiał z przedstawicielami swata sztuki i kultury, był jedną z jesiennych nowości w ramówki TVP.
Teraz w rozmowie z Plejadą, prezenter podsumował, jak w jego oczach prezentują się media publiczne po zmianie władzy. Dziennikarz powiedział, co myśli o osobach, które twierdzą, że media publiczne są nieustannie przesycone propagandą.
Maciej Orłoś rozpływa się nad nową Telewizją Polską. Co mówi o krytykach?
Maciej Orłoś przyznał, że od grudnia 2023 roku "wiele się zmieniło" w Telewizji Polskiej. – Przez lata poprzednich rządów mieliśmy telewizję zawłaszczoną totalnie przez jedną stronę polityczną. Na antenach TVP była uprawiana totalna propaganda PiS. Nagonki na ludzi i kompletny brak przestrzegania zasad rzemiosła dziennikarskiego czy etyki zawodowej. Teraz można mówić o tym, że publiczny nadawca trzyma się rzetelności dziennikarskiej. Przekaz jest zrównoważony, pokazywane są w sposób uczciwy różne strony sceny politycznej – ocenił.
– Cieszę się, że mogę być częścią odnowienia oblicza Telewizji Polskiej, która zawsze była mi bliska. Ze zdumieniem i jednocześnie przerażeniem obserwowałem, co tam się działo w latach 2015-2023. Teraz dzieje się dużo dobrego. Telewizja Polska walczy o swoje miejsce, walczy o to, żeby widzowie wracali, bo wielu odeszło za rządów Prawa i Sprawiedliwości – dodawał gwiazdor TVP.
Dopytywany o komentarze osób, które twierdzą, że propaganda nadal trwa, tylko teraz w drugą stronę, stwierdził, że reaguje na nie "alergicznie".
– Mam dosyć zdecydowany pogląd na ten temat i tego typu uwagi mnie irytują – stwierdził.
– Jeżeli są ludzie, którzy mówią, że niewiele się zmieniło i teraz jest to samo, tylko w drugą stronę, to znaczy, że albo są ślepi, albo nie słyszą dobrze i nie oglądają, tylko ktoś im tak powiedział i dlatego tak uważają. Może mają krótką pamięć? Może trzeba by było im odświeżyć paski grozy, pokazać wywiady pani Magdaleny Ogórek czy pana Michała Rachonia. Przypomnieć ile razy przytaczane było w "Wiadomościach" zdanie "für Deutschland" i przedstawianie Donalda Tuska jako Niemca i najgorszą zarazę. Stosowali wszystkie środki typowe dla propagandy, którą ja znam z czasów PRL-u, tylko że TVPiS była jeszcze gorsza. Zdecydowanie nie zgadzam się z tym, że nic się nie zmieniło i uważam, że takie stawianie sprawy jest albo głupie, albo nieuczciwe – podkreślił.
Gwiazdor TVP o dziennikarzach za czasów Jacka Kurskiego. "Łamano im kręgosłupy"
Jednocześnie Orłoś przyznał, że dziennikarze, którzy zostali w TVP, kiedy on odszedł, "byli stawiani pod ścianą". – Łamano im kręgosłupy i zmuszano do robienia czegoś, co było wbrew ich moralności – mówił w rozmowie z Plejadą.
– Osoby, które zostały w TVP, były po prostu ofiarami tej całej sytuacji. Największe potępienie należy się tym ludziom, którzy postawili ich w tej sytuacji. To jest po prostu niedopuszczalne. Mam nadzieję, że Jacek Kurski będzie kiedyś rozliczony z tego, co on i jego poplecznicy tam wyprawiali – dodawał.
Co ciekawe, prowadzący "Teleexpress" wspomniał też o Danucie Holeckiej, która obecnie jest jedną z gwiazd TV Republika.
– Nie tylko została w telewizji Kurskiego, ale też się zradykalizowała i pozostała po tamtej stronie. (...) Żadnych kontaktów nie mamy. Danuta Holecka jest w Republice razem z kilkoma innymi osobami. Co sądzę o tej stacji, to może się pan domyślać. Nie darzę szacunkiem tego środowiska i nie rozumiem, jak można w tak manipulacyjny sposób przedstawiać rzeczywistość – podkreślił.
Czytaj też:
Znany muzyk miał wypadek samochodowy. Jest oświadczenieCzytaj też:
Znana prowadząca znika z show Polsatu. Prowadziła wszystkie edycje