"Płacz mojego syna rozdarł mi serce". Chajzer został okradziony

"Płacz mojego syna rozdarł mi serce". Chajzer został okradziony

Dodano: 
Filip Chajzer
Filip Chajzer Źródło:PAP / Mateusz Marek
Filip Chajzer został okradziony. Złodzieje zabrali rzecz należącą do jego syna. Złożył im propozycję.

Filip Chajzer do niedawna pracował w "Dzień dobry TVN", skąd trafił do Radia ZET. Po kilku miesiącach zrezygnował i z tego stanowiska. Ostatnio pojawiły się doniesienia, że poprowadzi w Polsacie kultowy program "Idź na całość", którego twarzą wiele lat temu był jego ojciec. Celebryta niedawno wrócił na antenę, jako jeden z uczestników nowej edycji "Tańca z gwiazdami".

Filip Chajzer został okradziony. Jest nagranie

Filip Chajzer podzielił się na Instagramie przykrym doświadczeniem. Ostatniej nocy został okradziony, a łupem złodziei padł kosz do koszykówki jego syna, Aleksa. Niespełna 7-letni chłopiec to owoc związku Chajzera z Małgorzatą Walczak, para nie jest już razem, a chłopiec przebywa naprzemiennie w domu taty i mamy.

Prezenter nagranie z kamer, na którym widać, jak grupa mężczyzn pojawia się na jego podwórku i wynosi ukochaną zabawkę jego dziecka.

"Jest 15 minut po północy. Pierwszą ofiarą zostaje zamek od furtki. Potem trzech muszkieterów za cel obiera kosza do gry w koszykówkę. Kosz jest z dekatlona, a koszykarz z powołania. Aleks zawsze, kiedy u mnie śpi, chce grać w kosza nawet przy mrozie… Ten kosz do koszykówki to prezent, który mój 6-letni syn dostał od dziadka na dzień dziecka w zeszłym roku…" — czytamy we wpisie Chajzera.

Celebryta ma propozycję dla złodziei

W dalszej części wpisu Filip Chajzer opisał reakcję swojego syna na stratę i złożył propozycję dla złodziei.

"Płacz mojego syna dziś rozdarł mi serce. Dlatego mam uczciwą propozycję. Złodzieju (podmiot w tym przypadku zbiorowy) wiem, że to czytasz. Oddaj sprzęt przed furtkę. Wniosę sam, a jeśli taki właśnie kosz wymarzyło sobie Twoje dziecko, to ja wam kupię taki nowy. Kolejnej nocy będzie do odebrania. Bezkontaktowo" – napisał.

"Na moim bek-jardzie było parę cenniejszych rzeczy, dlatego ten kosz musiał być wcześniej wyparzony. Determinacja spora, biorąc pod uwagę ryzyko. Gdybym akurat nie opiekował się przeziębionym synem, mógłbym być na dole w domu, a prawo własności rozumiem zero-jedynkowo" – podsumował.

Czytaj też:
Zmiany w kultowym show Polsatu. Uczestnicy są załamani
Czytaj też:
"Smrodek dydaktyczny", "propaganda". Wojciech Mann ostro o nowej TVP

Opracowała: Małgorzata Puzyr
Źródło: DoRzeczy.pl / Instagram