Już za chwilę ukaże się reedycja debiutanckiej płyty Kayah "Kamień". Wokalistka w tym roku obchodzi swoje 30-lecie na scenie. Z tej okazji udzieliła wywiadu "Polityce", w którym opowiedziała m.in. o kontrowersyjnej współpracy z prorosyjskim Goranem Bregoviciem.
Kayah tłumaczy się z koncertów z Bregoviciem. "Nie mogę odpowiadać za czyjeś poglądy"
W 1999 roku ukazała się płyta "Kayah & Bregović" – jedno z najpopularniejszych wydawnictw w historii polskiej muzyki. Po ogromnym sukcesie tego projektu, pomiędzy polską piosenkarką i bośniackim artystą doszło do poważnego konfliktu. Ich drogi rozeszły się w atmosferze skandalu i oskarżeń dotyczących finansowych rozliczeń.
Po latach jednak dogadali się i ponownie stanęli razem na scenie. Tym razem kontrowersje wzbudziły prorosyjskie zapędy Bregovicia, który nie miał problemu z występowaniem na zaanektowanym przez Rosję Krymie i publicznym wspieraniem Wladimira Putina. Wśród fanów Kayah pojawiły się oskarżenia, że piosenkarka przymyka na to oko, a skoro otwarcie wspiera Ukrainę, wychodzi w takiej sytuacji na hipokrytkę.
W rozmowie z "Polityką" artystka próbowała tłumaczyć się z wspólnego koncertowania z Bregoviciem, podkreślając, że nie podziela jego poglądów.
– Po pierwsze, jesteśmy osobnymi organizmami i nie mogę odpowiadać za czyjeś poglądy. My o tym nie rozmawiamy. Co najwyżej on pyta, jak mój syn, a ja – co mu uprasować – skomentowała.
Zapewniła jednocześnie, że muzyk nie popiera działań Putina na Ukrainie, a jeśli chodzi o występy w Rosji, preferuje podejście czysto biznesowe.
– Każdy ma prawo do własnego określenia swojego kręgosłupa moralnego. Jemu jest wszystko jedno, gdzie gra, bo muzykę traktuje jak biznes. Ale to nie znaczy, że opowiada się za zbrodniami i zbrodniarzami. Ostatnie nasze koncerty, gdzie na scenie byli i Bułgarzy, i Cyganie, i górale, zapowiadałam, że wszyscy, jak tu stoimy, jesteśmy przeciwko wojnie – zapewnia Kayah w rozmowie z tygodnikiem.
Czytaj też:
"To jest taki ściek...". Znana aktorka o komentarzach w sieciCzytaj też:
"Przestaje być dziennikarzem". Najsztub poucza Rymanowskiego
