W poniedziałek 15 grudnia "Gazeta Wyborcza" opublikowała informacje z niejawnych dokumentów dotyczących zdrowia Sławomira Cenckiewicza. Wojciech Czuchnowski napisał, że poznał nazwy leków, których przyjmowanie szef BBN rzekomo zataił przed służbami w ankiecie bezpieczeństwa. Publikacja spotkała się z lawiną oburzenia. O natychmiastowe wszczęcie postępowania ws. wycieku danych zwróciła się do organów ścigania Naczelna Izba Lekarska. Wczesnym wieczorem o wszczęciu postępowania w tej sprawie poinformowała stołeczna prokuratura. Z kolei szef SKW nakazał wszczęcie pilnego postępowania wyjaśniającego, o czym poinformował rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
Dwa dni po publikacji Wojciech Czuchnowski udostępnił na platformie X screeny połączeń telefonicznych, jakie miał otrzymywać w nocy z 16 na 17 grudnia. Wynika z tego, że dzwoniono do niego w tym czasie 26 razy. Najwięcej telefonów otrzymał między czwartą a piątą rano. Wskazane numery pochodzą niemal ze wszystkich krajów Europy. Wcześniej dziennikarz "Gazety Wyborczej" publikował screeny, na których widać 18 zagranicznych połączeń i obraźliwe SMS-y. Na tym jednak groźby miały się nie skończyć i ostatecznie dziennikarz złożył w tej sprawie na policji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
"Wyborcza" murem za Czuchnowskim. Wydano oświadczenie
Głos w sprawie zabrała też redakcja "Gazety Wyborczej". "Wojciech Czuchnowski i jego rodzina są celem niebywałej fali nienawiści, której powodem jest tekst o kłamstwach szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomira Cenckiewicza w sprawie ankiety o dostępie do informacji niejawnych" – przekazano na wstępie.
"W "Wyborczej" przyzwyczailiśmy się do personalnych ataków za nasze teksty, szczególnie w latach 2015-23. Wojciech Czuchnowski – autor wielu głośnych materiałów o rządach PiS – był jednym z najczęstszych celów i ówczesnej władzy, i jej propagandowych ośrodków takich jak TVP Jacka Kurskiego. Jednak nigdy wcześniej nie spotkał się z taką nienawiścią jak po artykule "Leki szefa BBN. Wiemy, co w ankiecie bezpieczeństwa zataił Sławomir Cenckiewicz" z 15 grudnia br. Wojtek opisał w nim, jak jeden z najbardziej zaufanych ludzi prezydenta Karola Nawrockiego publicznie kłamał w tej sprawie" – czytamy dalej w oświadczeniu.
Jak podkreśla "Wyborcza", artykuł "wywołał wściekłość Cenckiewicza i jego politycznych przyjaciół", a Czuchnowski i jego rodzina stali się ofiarami "niebywałej operacji nienawiści, która wygląda na dobrze przygotowaną i zaplanowaną".
"To już nie są czcze pogróżki – ta fala może zamienić się w fizyczną przemoc" – grzmi redakcja Wojciecha Czuchnowskiego.
"To wszystko odbywa się przy milczącej aprobacie Sławomira Cenckiewicza i Pałacu Prezydenckiego. Szef BBN mimo apeli Wojtka nie odciął się od akcji nienawiści i w mediach wciąż go znieważa" – dodano.
"Wojtek, redakcja "Wyborczej" stoi za tobą murem i będzie cię wspierać!" – zapewnia "Wyborcza".
twitterCzytaj też:
"Kościół okazał się atrapą". Znana aktorka ujawnia swój stosunek do religiiCzytaj też:
Celebrytka grzmi na męża zmarłej modelki. "Nie żeruj na tej pięknej istocie"
