Dariusz Kowalski przez wiele lat wcielał się w "Plebanii" w postać Janusza Tracza, który był czarnym charakterem w serialu. Aktor w szczerym wywiadzie z Plejadą opowiedział o swojej prawdziwej relacji z Bogiem. Zdecydowanie odbiega ona od tej prezentowanej przez postać, którą grał.
Dariusz Kowalski o roli w "Plebanii": Babcie pluły na telewizor
Dariusz Kowalski zdradził, że po roli w "Plebanii" większość spotkanych na ulicach ludzi zwracało się do niego imieniem Janusz. Przyznał, że nie doświadczył nieprzyjemnych zdarzeń przez skojarzenia z czarnym charakterem, jednak słyszał opowieści, jak jego bohater był odbierany przez widzów.
– Słyszałem wprawdzie od znajomych historie, jak to ich mamy czy babcie pluły na telewizor, widząc Tracza. Ale na żywo nic takiego mnie nie spotkało. Na szczęście, bo rzeczywiście ludzie często utożsamiali mnie z tą postacią. Kiedyś na stopniach kościoła dominikanów w Warszawie zaczepiła mnie jakaś pani i przeprosiła za to, że poprzednim razem, kiedy mnie tam zobaczyła, źle sobie o mnie pomyślała. Odpowiedziałem jej: "Jak pani widzi, Pan Bóg jest miłosierny dla wszystkich" – mówił ze śmiechem.
Aktor o wierze w Boga: Staram się stawiać Go na pierwszym miejscu w swoim życiu
W przeciwieństwie do Janusza Tracza, Dariusz Kamiński jest osobą głęboko wierzącą. Jak przyznaje, "stara się stawiać Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu".
– To dzięki Niemu istnieję, On daje mi siłę, dzięki Niemu mam też nadzieję na przyszłość, bo wierzę, że czeka mnie wieczność. Gdyby nie wiara, moje życie nie miałoby sensu – byłoby jak jazda rozpędzonym samochodem na ścianę – stwierdził w rozmowie z Plejadą.
Podkreślił również, że nie wstydzi się mówić o swojej relacji z Bogiem.
– Wiara jest łaską. Za nią idą zachwyt i wdzięczność. Kiedy się nią dzielę, daję w jakiś sposób wyraz mojej wdzięczności za ten dar. Oczywiście, zawsze trzeba pokonać pewien delikatny opór, jaki stawiają drzwi do skarbca. Bo moja wiara to także osobista relacja, za nią stoi historia mojego życia, mojej drogi, również moich słabości, porażek, upadków. Szczerość zawsze kosztuje – przyznał.
– Ale spotkałem wielu ludzi, którzy doświadczyli w życiu tylu niesamowitych sytuacji, cudownych interwencji Boga, nawróceń, uzdrowień relacji i widzę, wiem, że każde życie to historia zmagań z samym z sobą, cierpienia, miłości, upadków, zmartwychwstań, że nie tylko ja mam problem ze swoją słabością, a Bóg nikogo nie zostawia, do każdego znajdzie drogę, jeśli tylko człowiek się na Niego otworzy – podkreślił.
Odtwórca roli Janusza Tracza: Oczywiście, że chodzę do kościoła
Dopytywany, czy chodzi do kościoła, Dariusz Kowalski bez wahania potwierdził, że to właśnie tam spotyka się z Bogiem. Nie przekonuje go też argumentacja, żeby obrazić się na kościół ze wzglądu na błędy popełniane przez księży.
– To tam spotykam się z Bogiem, tam jest Jego żywa Obecność – przyznał.
– Nie wyobrażam sobie, że mógłbym na przykład po obejrzeniu kiepskiego spektaklu – a widziałem niejeden taki – obrazić się na teatr. Widziałem przedstawienia Kantora i nikt mi nie wmówi, że teatr nie jest czymś wspaniałym. Porównuję te dwie rzeczywistości, bo obie są dla mnie ważne. Słaby aktor nie zrazi mnie do teatru, słaby kapłan nie zrazi mnie do Kościoła – zaznaczył.
– Nie chodzę do kościoła dla księży. Księżą są tylko personelem naziemnym. To tacy sami ludzie jak my – tak samo słabi, tak samo targani namiętnościami i pokusami. Ale niezależnie od tego, mają władzę rozdawać sakramenty, rozdawać Życie swoimi ludzkimi, ułomnymi rękami. Oczywiście, rozumiem wysokie wymagania wobec kapłanów. Są na świeczniku, są powołani, wybrani. Złe świadectwo kapłana może zrobić wiele złego. Zło jest zawsze bardziej krzykliwe, prawdziwe dobro ze swej natury po cichu "robi swoje". I taki w swej istocie jest Kościół. Miałem szczęście poznać wielu księży, którzy swoim życiem dają wspaniałe świadectwo wiary – dodaje aktor w rozmowie z Plejadą.
Czytaj też:
Zaskakujące wyznanie gwiazdy: Rozmawiam z Duchem ŚwiętymCzytaj też:
Niemcy uprawiali seks w kościele. Sąd wydał wyrok