Kanał Sportowy w 2019 roku założyli Krzysztof Stanowski, Tomasz Smokowski, Mateusz Borek i Michał Pol. Krzysztof Stanowski poinformował 13 października 2023 roku, że odchodzi z projektu. Dziennikarz prowadził, w ramach KS, cykl "Dziennikarskie Zero", w którym prześmiewczo komentował różne wydarzenia niezwiązane ze sportem. Duży rozgłos zyskał latem tego roku, kiedy w kilku odcinkach szczegółowo opisał, jak celebrytka Natalia Janoszek zmyśliła swoją karierę w Bollywood. Stanowski szybko rozpoczął prace nad nowym formatem. W mediach społecznościowych ujawnił, że będzie teraz działał na YouTube w ramach Kanału Zero, który rusza wraz z początkiem lutego.
Obecnie Kanał Sportowy mierzy się z dużymi spadkami zarówno wyświetleń, jak i subskrypcji.
Poważne problemy Kanału Sportowego. Odejście Stanowskiego pogrążyło projekt?
Sytuacji Kanału Sportowego przyjrzał się Marcin Szczupak, dyrektor Press-Service Monitoring Mediów. We wpisie na X porównał wyświetlenia Kanału Sportowego, patrząc na styczeń w trzech ubiegłych latach i w 2024 roku. Obecnie jest ich 2,9 mln, podczas gdy rok temu było to aż 19,8 mln. Spadają też subskrypcje kanału. Przed odejściem Krzysztofa Stanowskiego było to 1,12 mln subskrypcji, teraz jest 1,02 mln.
W rozmowie z Wirtualnymi Mediami, ekspert od marketingu Jacek Gadzinowsk oceniał, jak może się to przełożyć na przyszłość kanału. – Odbiorcy wolą oglądać takie przedsięwzięcia, które idą cały czas do góry, nawet jeśli jakość poszczególnych materiałów KS wcale nie spadła – stwierdził. – Wygląda na to, że przestała być moda na Kanał Sportowy. W przypadku niektórych twórców youtubowych obserwujemy modę, która czasem potrafi skończyć się w mniejszym lub większym zakresie – dodawał.
Jago zdaniem, Kanał Sportowy "przejadł się" widzom, a odejście Stanowskiego pogłębiło problemy.
KS z drastycznym spadkiem oglądalności. "Spirala śmierci"
Ekspert w rozmowie z Wirtualnymi Mediami ocenił, że nowe formaty na Kanale Sportowym, takie jak "Polowanie", w którym Michał Pol komentuje wydarzenia nie tylko ze świata sportu oraz "Kowalove", który prowadzi Tomasz Smokowski razem z byłym piłkarzem Wojciechem Kowalczykiem, to "próby odzyskania widzów i zatamowania odpływu na jakiś czas".
– Nie widzę wśród tych propozycji – z całym szacunkiem dla ich autorów – żadnych rewolucyjnych pomysłów, które byłyby w stanie zwiększyć kilkukrotnie obecne wyniki KS. Potrzeba mocnych, angażujących materiałów, które generują naprawdę wiele godzin oglądania przez widza – ocenił Gadzinowski.
– Mniejsza liczba wyświetleń może wynikać także z algorytmu YouTube’a, który jest mniej zasilany, brakuje ciekawych programów, spada uwaga widzów. Algorytm podaje treści odbiorcom, ale to też wynika z zainteresowania. Jeśli internauci przestają wyszukiwać programów KS to nie widzą kolejnych. Tworzy się bardzo niebezpieczny trend, łatwo wpaść w "spiralę śmierci", której obawiają się wszyscy twórcy na YouTube – podkreślił ekspert.
Czytaj też:
Te gwiazdy jednak nie znikną z TVP. Ostatnio było o nich głośnoCzytaj też:
Projekt byłego prezesa TVP wstrzymany. Nie chce go nowe kierownictwo