Stąd pomysł wielkiego wiecu, który na 4 czerwca zapowiada Zły Donald z Sopotu. Rok temu, pamiętamy, też był wielki marsz Donalda. Jeśli nas pamięć nie myli – „przeciwko drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu”. Jak się domyślamy, w tym roku hasła pozostaną te same.
Na razie nie ogłoszono oficjalnie nazwy wielkiego wiecu. A jest potrzebna. Podpowiadamy więc: może zamiast Marszu Milionów teraz Wiec Miliardów? Ale jakich miliardów? – ktoś zapyta. Na początek może tych, które rozpirzono wskutek pacyfikacji TVP i Orlenu. To w sumie całkiem dużo miliardów, potrzebny jest więc bardzo duży wiec.
Tymczasem w kampanii europejskiej po stronie PiS szczególnie wyróżnia się była premier Bełata Szydło, która najwyraźniej została mocno połechtana nominowaniem jej na „twarz kampanii do europarlamentu”. Co ciekawe, premier Bełata jest przyjmowana bardzo entuzjastycznie przez lud PiS-owski w terenie. Inny były premier, Mateusz, ma z tym gorzej. Ale może dlatego, że jeździ wspierać głównie tych kandydatów, których sam przeforsował.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.