Stanowski odpowiada na atak "Wyborczej". "Naprawdę obrzydliwe manipulacje"

Stanowski odpowiada na atak "Wyborczej". "Naprawdę obrzydliwe manipulacje"

Dodano: 
Krzysztof Stanowski
Krzysztof Stanowski Źródło: YouTube / WeszłoTV
Krzysztof Stanowski odpowiedział na publikację "Gazety Wyborczej" na jego temat. Padły mocne słowa.

W czwartek na łamach "Gazety Wyborczej" ukazał się artykuł Piotra Głuchowskiego i Iwony Görke o twórcy Kanału Zero Krzysztofie Stanowskim. Autorzy zastanawiają się "jak to jest, że odbiorcy Stanowskiego nie wpisują się w stereotypowe wyobrażenia (konfederaci, fani Korwina, ogólnie mężczyźni niemogący odnaleźć w coraz bardziej różnorodnej rzeczywistości). I że ani widzom, ani dziennikarzom, publicystom, autorytetom z poważnymi nazwiskami, którzy dołączyli do Kanału Zero, nie przeszkadza, że pierwszy projekt influencera, popularny portal Weszło, potrafił informować, że "Baby są proste w obsłudze: pokazać tapczan i dbać, by się po drodze nie wypie*****ły"".

"Gazeta Wyborcza" uderza w Stanowskiego. Dziennikarz odpowiedział: Obrzydliwe manipulacje

W czwartek wieczorem Krzysztof Stanowski opublikował odpowiedź na treści zawarte w artykule "Gazety Wyborczej". Wypunktował manipulacje, których mieli dopuścić się dziennikarze gazety. Zaznaczył, że część opublikowanych informacji stanowi materiał procesowy i rozważy kroki prawne przeciwko redakcji.

"Cóż, dokładnie tego się spodziewałem, więc dokładnie dlatego nie widziałem sensu rozmowy z autorami (Piotr Głuchowski, Iwona Goerke). Tylko dodawałbym wiarygodności tekstowi, który nie powstał wcale po to, aby przekazać wiarygodne informacje. Są tam momenty procesowe (poważnie przemyślę) – jak na przykład moje rzekome "różne interesy z Fryzjerem", o których mówi jakaś anonimowa osoba. Mnie anonimowa osoba powiedziała wczoraj w tramwaju, że autorzy artykułu mieli różne interesy z Jeffreyem Epsteinem, ale rzecz wydarzyła się akurat wtedy, gdy w tramwaju zgasło światło. Jak się znowu zapaliło, to obok już nikt nie stał" – napisał twórca Kanału Zero.

Zaznaczył również, że dziennikarze "Wyborczej" za wszelką cenę próbują zrobić z niego seksistę, co, w jego ocenie, ma być działaniem zniechęcającym inwestorów do dalszej współpracy.

"Bardziej znamienne jest to absolutnie żałosne, ale bardzo konsekwentne i zaplanowane robienie ze mnie seksisty, co ma na celu wystraszenie sponsorów i potencjalnych współpracowników. Jest to moim zdaniem próba zastosowania pewnej przemocy ekonomicznej, granie obliczone na histeryczną reakcję partnerów biznesowych i redakcyjnych. W tym celu autorzy dopuścili się naprawdę obrzydliwych manipulacji" – ocenił.

Krzysztof Stanowski punktuje dziennikarzy "Wyborczej"

Jako przykład przytoczył fragment dotyczący publikacji na portalu Weszło, który rzekomo informował, że "Baby są proste w obsłudze: pokazać tapczan i dbać, by się po drodze nie wypi****iły".

"A teraz przeczytajmy tekst ze strony Weszło, a konkretnie recenzję autobiografii Janusza Wójcika: I tak dowiadujemy się z tego literackiego dzieła, że podczas jakiegoś meczu "na trybunach było w pi**u wojska i policji", czytamy, że musiał samolotem lecieć "daleko w pi**u", kiedy ktoś go woła w szpitalu to zastanawia się "co za ch*j?", by potem zauważyć, że to przecież "obeznany skur****n". Oczywiście czasami się "chodzi na ku**y", tzn. "na świnki", a baby generalnie są proste w obsłudze, bo trzeba im tylko pokazać kierunek na tapczan i zadbać o to, by się nie wypi******ły po drodze. Sam lubię przeklinać, ale nagromadzenie bluzgów w tej książce wypaliło mi oczy" – czytamy we wpisie Stanowskiego.

"Czy więc napisałem na Weszło, że "baby są proste w obsłudze", czy może jednak wyraziłem obrzydzenie takimi treściami głoszonymi przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski? Czy można uznać dziennikarzy Gazety Wyborczej za uczciwych w tej kwestii, czy może za godnych pogardy, zakłamanych manipulantów? Natomiast ta manipulacja bardzo się spodobała autorom, bo zastosowali ją dwa razy" – zaznaczył Stanowski.

"Nie będę się wyzłośliwiał nad całym tekstem, bo autorzy naprawdę – mówiąc kolokwialnie – nie ogarniają, popełniają idiotyczne błędy (bukmacherka, KTS, Borek i MMA), albo cytują ludzi, którzy nie mają żadnej wiedzy (Luksemburg, rzekomy brak wywiadu z Michniewiczem o korupcji), po prostu coś tam sobie pitolą, oczywiście pod warunkiem, że ci ludzie (anonimowi) w ogóle istnieją, bo nie uważam tego za pewnik. Natomiast ten rzekomy seksizm to jest coś, co zostało zaplanowane jako szansę na zdyskredytowanie mnie i jest wtłaczane do głów czytelników.

"Mamy więc tekst, w którym wypowiadają się jacyś moi wrogowie oraz osoby anonimowe. Rozbroił mnie "pracownik międzynarodowej korporacji o imieniu Remigiusz", przy czym autor sam zastrzegł, że imię tej anonimowej osoby zostało zmienione (całe szczęście, że ów anonimowy mężczyzna został jeszcze bardziej anonimowy dzięki takiemu sprytnemu zabiegowi).

twitter

Kobiety nie oglądają Kanału Zero?

Stanowski zwrócił uwagę w swoim poście również na post scriptum napisane od Iwony Goerke: "W trakcie tygodniowych poszukiwań nie znalazłam żadnej kobiety oglądającej Kanał Zero".

"Nie będę tutaj oceniał kompetencji pani Iwony w zakresie poszukiwań, po prostu poinformuję ją z tego miejsca, że Kanał Zero subskrybuje 168 000 kobiet. Ile ogląda wraz z partnerami lub bez subskrypcji, niestety nie wiem. W każdym razie jeśli pani Iwona nie znalazła ani jednej, to obawiam się, że mogłaby też nie znaleźć ani jednej kobiety, która czyta "Gazetę Wyborczą" lub ani jednej kobiety, która lubi makaron" – napisał.

W kolejny wpisie zwrócił się bezpośrednio do kobiet, które oglądają Kanał Zero.

"Czy są tu jakieś kobiety, które oglądają Kanał Zero? Bo śledczej z GW nie udało się w Polsce znaleźć ani jednej? Czy są tu tak miłe Panie, że wpiszą się w komentarzu? Panom w tym wątku dziękuję, wykluczam!" – napisał, a pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy.

twitterCzytaj też:
Doda nie wspiera WOŚP. Chce odzyskać darowiznę sprzed lat
Czytaj też:
"Dzień dobry TVN" kontra "Pytanie na śniadanie". Widzowie wybrali

Źródło: DoRzeczy.pl / X