Rosjanin faworytem do Oscara. Figuruje jako wspierający agresję na Ukrainie

Rosjanin faworytem do Oscara. Figuruje jako wspierający agresję na Ukrainie

Dodano: 
Oscary. Zdjęcie ilustracyjne
Oscary. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / JUSTIN LANE
Na liście nominowanych do Oscarów znalazł się Rosjanin, który figuruje w bazie osób wspierających wojnę.

23 stycznia ogłoszono nominacje do tegorocznych Oscarów. Największe kontrowersje budzi wyróżnienie dla rosyjskiego aktora. To pierwszy Rosjanin nominowany do tej nagrody od 1977 roku. Co więcej, Yura Borisov figuruje w ukraińskiej bazie danych jako osoba wspierająca wojnę na Ukrainie.

Yura Borisov nominowany do Oscara. Niepokojące słowa Rosjanina

Yura Borisov znalazł się na liście nominowanych w kategorii "Aktor drugoplanowy" za rolę Igora w filmie "Anora". W rozmowie z "The Hollywood Reporter", aktor nazwał nominację "nierealnym i surrealistycznym momentem". Z kolei w komentarzu dla portalu People stwierdził, że "dla wielu osób w Rosji, które pracują w sztuce, to ważny moment", – Wszystkie te nagrody i nominacje. Wszyscy są dumni – dodawał.

twitter

W Rosji aktor jest prawdziwą gwiazdą. Zagrał m.in. główną rolę w filmie "Kałasznikow" z 2020 r., który został częściowo nakręcony na anektowanym przez Putina Krymie.

Jak podaje "The Telegraph", aktor został wymieniony w ukraińskiej bazie danych "Myrotworets" za wspieranie tej rosyjskiej agresji. Brytyjski dziennik podkreśla dysonans pomiędzy wyróżnieniami przyznawanymi filmowi i aktorom, a trwająca wojną na terenie Ukrainy.

"Zmowa milczenia jest szokująca, gdy zestawimy ją z miliardami funtów, jakie Zachód przeznaczył na pomoc ukraińskiej armii w odpieraniu najeźdźców, a także z faktem, że Rosja jest wyrzutkiem na arenie międzynarodowej" – czytamy.

Głos w sprawie zabrała m.in. Olga Sydorushnika, kuratorka programu w Ukraine Institute London. – Trwająca wojna nie jest już obiektem zainteresowania wielkich festiwali filmowych. To jak wczorajsze wiadomości. Połowa obsady nadal bierze udział w prorządowych festiwalach filmowych w Rosji, grając główne role w patriotycznych filmach finansowanych przez rząd – stwierdziła.

– "Anora" to dobry film, ale dla rosyjskiej społeczności filmowej to coś więcej niż tylko dobry film — to znak, że nie ma rezygnacji z rosyjskiej kultury. To dla nich zwycięstwo – dodawała w rozmowie z "The Daily Telegraph".

twitterCzytaj też:
Była gwiazda TVP o Trumpie: Spodziewam się samych dobrych rzeczy
Czytaj też:
Dziennikarz TVN24 mówi o groźbach. "Zaproponował mi ochronę"

Opracowała: Małgorzata Puzyr
Źródło: The Daily Telegraph