Upały, upały, upały. Dały się we znaki pracownikom pałacu prezydenta Andrzeja Sebastiana. Do tego stopnia, że wyżłopali cały zapas zamówionej wody. A ponieważ upały trwały i trwały, pracowników zaczęło suszyć do tego stopnia, że zaczęli żłopać kranówkę, nazywając ją z przekąsem Bandychówką. A to na cześć szefowej Kancelarii Grażyny Ignaczak-Bandych. Oj, nie spodobało się to jej – i to bardzo. Nowe zapasy wody zamówiono przedterminowo. Bo kto chciałby przejść do historii w taki sposób? My osobiście przeciw kranówce nie mamy nic przeciw. Problem w tym, że z kranu nie leci gazowana.
PiS jest tymczasem poirytowany, że osoba głowy państwa wciąż nie ogłosiła terminu wyborów. Niby wszyscy wiedzą, że to 15 października, ale skoro brak ogłoszenia, to nie można oficjalnie rozpocząć kampanii, czyli uruchomić budżetów wyborczych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.