A dokładniej go zawiesił. Może od razu ujawnijmy – decyzja ta przyszła Rafałowi bez trudu. Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że Karpiu, jak go nazywają w Platformie, w warszawskim ratuszu był wtyczką Donalda Tuska. A jak wiadomo, Rafał i Donald za sobą niespecjalnie przepadają.
A propos „nie przepadają”. Zawsze cieszy nas, gdy czytelnicy naszej rubryki mogą śmiać się z tego, co inni, ale z większym zrozumieniem. Na przykład słynna sprawa zaginięcia i pilnych poszukiwań fotki Tuska z Bidenem. Bo fotki z Rafciem Trzaskowskim nie trzeba było przecież szukać. Otóż może sobie przypominacie, jak dwa tygodnie temu informowaliśmy o rozpaczliwej walce Donalda i Rafcia o spotkanie z Wujkiem Joe. Walczyli osobno i żaden nie wygrał nic, poza słit focią. Ale jednak promowanie fotki z Rafciem oraz zaginięcie fotki z Donaldem odczytano w Platformie bardzo jasno.
Ludzie, którzy czytają takie znaki, chcieliby, aby PeŁo była jako partia ta sama, ale nie taka sama. Aby to się zdarzyło, trzeba najpierw zmarginalizować Donalda. Stąd pomysł pozbycia się Złego Donalda z Sopotu poprzez uhonorowanie. Na przykład, podpowiadają źli ludzie, najlepiej by było, gdyby osoba z takim doświadczeniem jak Donald kandydowała do Senatu i została jego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.