WIESŁAW CHEŁMINIAK I Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Paul Verhoeven zawsze sprawiał wrażenie twórcy bardziej zainteresowanego sprawami ciała niż ducha.
Podbił Amerykę widowiskami typu „RoboCop” i „Nagi instynkt”. Od „Showgirls” zaczęła się jazda w dół oraz narzekanie na hipokryzję wielkich wytwórni. Uwolniony od hollywoodzkiej opresji reżyser pozostał libertynem i w tym duchu przenicował historię XVII-wiecznej mistyczki Benedetty Carlini.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.