Jesienią ruszyła jubileuszowa edycja "Tańca z gwiazdami" w Polsacie. Program istnieje już od 30 lat, a od 20 można go oglądać w naszym kraju. Stacja ogłosiła w związku z tym, że zwycięska gwiazda otrzyma aż 200 tys. zł, a jej taneczny partner lub partnerka –100 tys. zł. To dwukrotnie więcej niż w poprzednich edycjach. Przygotowano również liczne niespodzianki dla widzów. Producenci zaplanowali udział blisko 200 gwiazd, które zaznaczyły swoją obecność na słynnym parkiecie, a także byłych jurorów i gospodarzy.
W niedzielę 16. listopada odbył się wielki finał programu, podczas którego ogłoszono nazwisko zwycięzcy. Po Kryształową Kulę sięgnęli Mikołaj "Bagi" Bagiński oraz Magdalena Tarnowska. Drugie miejsce przypadło Maurycemu Popielowi i Sarze Janickiej, zaś trzecie – Wiktorii Gorodeckiej i Kamilowi Kuroczce.
Nie wszystkim widzom werdykt przypadł do gustu. Wśród komentarzy pojawiły się zarzuty o to, że Bagi tańczył najgorzej z finałowej trójki, a program wygrał tylko ze względu na swoją popularność na TikToku. Na takie opinie zareagował sam twórca, publikując zabawne nagranie, na którym, ocierając łzy, pakuje kryształową kulę, żeby ją odesłać.
Korwin-Piotrowska o "dramie" po "Tańcu z gwiazdami". "Bawi mnie do rozpuku"
Zamieszanie wokół "Tańca z gwiazdami" skomentowała w swoich mediach społecznościowych dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska.
"Wiecie, ja nie oglądam regularnej telewizji, od dawna już, TzG od lat nie, ale zorientowałam się w tej "dramie" i bawi mnie do rozpuku. Dorośli ludzie, świadomie i z rozmysłem, poszli do programu tv, w którym chodzi o kasę/popularność/szum medialny/nauczenie się paru kroków tańca – niepotrzebne skreślić. Program wygrał młody chłopak, influencer – a co w tym złego???, bo, uwaga, głosowali na niego jego fani, do tego z Tik Toka. No fuj. Jak tak można" – zaczęła swój wpis.
"Jury skwaszone, zamiast zamknąć buzię i przełknąć – sorry, wam tam płacą za granie w tej szopce, uśmiechanie się ładne i nie udawajmy, że tam chodzi o taniec, ok? Jest 2025, trudno wciskać kit;) Niektórzy koledzy i koleżanki z programu zdziwieni, bo może nagle okazało się, jak nieważne jest kupowanie przychylności mediów, lajków, botów, follow i komciów, bo gry przychodzi co do czego, to bot ma w dupie. I że może ta "popularność" jest bardziej dęta niż myśleli. I że może bańka pęka" – czytamy dalej.
"I nagle medialny szum, że tu nie chodziło o taniec, jakby to on decydował o tym, kto w tym rozrywkowym programie wygra. No to jest hit. Tu nigdy nie chodziło o taniec;) przez całe 30 lat bodaj. W takich programach można: zarobić kaskę, podnieść zasięgi, zrobić drame, rozwieść sie, stracić męża/zone, nauczyć się tego jednego tańca z wesela, wyćwiczyć miednicę. Można też schudnąć i zrobić z siebie kretyna. Do wyboru, do koloru. A publika klaszcze, a stacja zarabia worki kasy. Można też pokazać, jak kilka osób co najmniej, że mimo konkretnego numeru pesel, nadal jest się zasmarkanym ze złości i zazdrości dwulatkiem w obsranej pieluszce" – tłumaczy dziennikarka.
"Ja nawet dokładnie nie wiem, co robi Bagi, ale jest młody, radosny, ma na pewno medialną charyzmę, odniósł ogromny sukces w sieci, a czas płynie, media się zmieniają, idzie nowe, deal with it. To jest serio zabawne;)" – podsumowuje Korwin-Piotrowska.
Czytaj też:
Afera wokół kultowego show Polsatu. Celebrytka wydała oświadczenieCzytaj też:
"Błąd z mojej strony". Gwiazda show o dwuznacznych zdjęciach z tancerką
