Prowadząca w TVP rozpłakała się na wizji. "Bardzo pewnie się przy niej czułam"

Prowadząca w TVP rozpłakała się na wizji. "Bardzo pewnie się przy niej czułam"

Dodano: 
Beata Tadla
Beata Tadla Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Beata Tadla nie mogła opanować łez podczas dzisiejszego programu "Pytanie na śniadanie".

W nocy ze środy na czwartek kabaret Hrabi poinformował o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. "Z ogromnym bólem i smutkiem zawiadamiamy, że odeszła Joanna Kołaczkowska...Nasza Asia" – napisali w oświadczeniu.

Zmarła artystka była aktorką kabaretową i teatralną, a także autorką tekstów i prezenterką radiową. Przez ponad 20 lat związana była z grubą Hrabi. Kilka lat temu przyznała publicznie, że w ciąży zachorowała na czerniaka. W związku z tym doświadczeniem, długo zmagała się z lękiem przed ponownym zachorowaniem na nowotwór, z którym, poradziła sobie dzięki terapii. Przed kilkoma tygodniami kabaret Hrabi poinformował, że aktorka znów zmaga się z nowotworem.

Beata Tadla rozpłakała się na wizji. Nie dała rady powstrzymać łez

Tragiczna informacja wstrząsnęła całą Polską. Wspomnienia Joanny Kołaczkowskiej nie mogło zabraknąć w 
"Pytaniu na śniadanie" w TVP2. Dzisiejszy poranek prowadzili Beata Tadla i Robert El Gendy.

– Miałam tę przyjemność występować z Joasią w jednym ze spektakli, kilka razy zdarzyło nam się być na tej samej scenie. Miała niezwykły ten dar do improwizacji. Bardzo pewnie się przy niej czułam. Potrafiła się śmiać z siebie, z innych, a ten dystans, który miała do siebie, był faktycznie zauważalny. Dzieliła się tą energią. Tak samo na scenie, jak i w życiu poza nią ona rozśmieszała mnie właśnie wtedy, kiedy była poważna – wspominała dziennikarka.

Parę słów o zmarłej artystce powiedziała także obecna w studiu śniadaniówki Aleksandra Grysz. Wspomnienie sprawiło, że Beata Tadla nie potrafiła powstrzymać łez.

– Ona była też niesamowitym wrażliwcem i potrafiła wyczuć emocje drugiego człowieka. W jednym z wywiadów mówiła, że jej życie polegało na tym, aby zaopiekować się drugim człowiekiem. Nie żyła do końca dla siebie, bo kiedy wyczuła, że ktoś potrzebuje jej tej energii, to ona była tą Asią Kołaczkowską, nawet jeśli to nie był ten moment dla niej samej. Mam takie poczucie, że w ostatnim czasie tracimy takie promyki z ziemi. Bardzo żałuje, że nie miałam przyjemności poznać jej osobiście, ale tylko oglądając skecze, miałam wrażenie, że ją znam i jest kimś mi bardzo bliskim. Wielu z nas potrafiła poprawić humor – stwierdziła Grysz.

– Ona w tym naszym dorosłym życiu była zawsze. Jak myślimy o polskim kabarecie, to jest to właściwie nazwisko, które przychodzi nam do głowy jako pierwsze – dodała zapłakana Tadla.

Czytaj też:
Nie żyje Joanna Kołaczkowska. "Właśnie pękły nam serca"
Czytaj też:
Znany dziennikarz żegna przyjaciółkę. "Nie wierzę w to..."

Opracowała: Małgorzata Puzyr
Źródło: TVP2/Pytanie na śniadanie