Po grudniowych zmianach w mediach publicznych, Izabella Krzan nie wróciła już do Telewizji Polskiej. Dziennikarka była wcześniej jedną z prowadzących poranny program "Pytanie na Śniadanie" na antenie telewizyjnej Dwójki, gdzie występowała w parze z Tomaszem Kammelem. Prowadziła w TVP również "Koło fortuny", "Kamper Polska", "Rytmy Dwójki" czy "Czar par". Krzan była wcześniej zawodową modelką, zdobyła tytuł Miss Polonia w 2016 roku. Po zwolnieniu z Telewizji Polskiej, prezenterka odnalazła się w Kanale Zero Krzysztofa Stanowskiego.
Teraz dziennikarka udzieliła wywiadu Marcinowi Mellerowi. Opowiedziała w nim o zaskakujących kulisach rozwiązania umowy z Telewizją Polską.
Zaskakujące kulisy zwolnienia Izabelli Krzan
W programie "Mellina", na antenie radia Eska Rock, prowadzący dopytywał Izabellę Krzan o moment zwolnienia z Telewizji Polskiej. Jak zauważył, straciła pracę, jak tylko stała się gwiazdą stacji.
– Tak było. Ja wspominam szczególnie jeden weekend, od którego za chwilę minie rok. To był piątek i mój współprowadzący, czyli Tomek Kammel, był wtedy na wakacjach i wracał z tych wakacji chyba 21 stycznia. Załóżmy, niech będzie to poniedziałek, a ja w piątek wiedziałam, że powinnam otrzymać harmonogram na kolejny tydzień pracy. (...) Nie było żadnej informacji, więc zadzwoniłam do pani Kingi Dobrzyńskiej z pytaniem: co i jak? Nie odebrała w piątek. W sobotę i niedzielę też nie było kontaktu – opowiadała prezenterka.
– Czułam już, że skoro nie ma harmonogramu na tydzień, a powinnam być tam już wpisana, to znaczy, że coś jest nie w porządku. Choć przez ostatni miesiąc – bo my miałyśmy okazję współpracować razem – słyszałam, że: "wszystko jest super", "ty się w ogóle nie przejmuj", "fajnie działamy i jest ekstra". Nie było żadnych, nawet minimalnych impulsów, że za chwilę zostaniemy "odpuleni" z "Pytania na śniadanie" – tłumaczyła.
– W poniedziałek Tomek wylądował w Polsce i ja mówię: "dobra, dzwoń ty w takim razie, skoro ja nie mogę się skontaktować". Zadzwonił, po czym zadzwonił do mnie i powiedział: "słuchaj, słyszałem, że kontrakt z nami zostaje rozwiązany i, że za chwilę pani Kinga zadzwoni do ciebie". Już byłam przygotowana trochę na to – dodawała.
Dziwne zachowanie szefowej "Pytania na śniadanie". Tak potraktowała dziennikarkę
Gdy po kilku godzinach wciąż nie było odpowiedzi, więc dziennikarka ponownie zadzwoniła do swojej nowej szefowej.
– Mówię: "dzień dobry pani Kingo, chciałabym wiedzieć o co chodzi, i jak sobie planować kolejny tydzień". Usłyszałam dokładnie to samo, co Tomek, czyli że kontrakt zostaje rozwiązany. Powiedziałam, że ja przecież nie mam żadnego kontraktu. "No to jakaś umowa, którą masz, jest rozwiązana" – cytuję dosłownie. (...) Na tym się to wszystko skończyło – ujawniła była prowadząca "Pytanie na śniadanie".
Marcin Meller zapytał jeszcze Izabellę Krzan o to, czy poznała powód decyzji swoich przełożonych. Prezenterka zapewniła, że nie otrzymała żadnych wyjaśnień.
– Nawet nie zapytałam, bo może uznałam, że nie chcę o to walczyć na siłę, bo uważam, że na siłę, to nie ma co – zdradziła.
Czytaj też:
Fani masowo opuszczają słynną celebrytkę. "Już wiadomo, na kogo głosowała"Czytaj też:
Surowa kara dla znanego sportowca. Zawieszono go na 8 lat