Dotychczas o wycofaniu się z udziału w Eurowizji 2026 poinformowały Holandia, Irlandia, Hiszpania i Słowenia. Wcześniej ogłoszono, że decyzją większość członków EBU w kolejnej Eurowizji wystąpi Izrael. Także izraelski nadawca publiczny KAN potwierdził, że weźmie udział w konkursie organizowanym w 2026 roku w Wiedniu.
Holenderski nadawca we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych wrócił do września 2025 r., gdy zgłaszał EBU "poważne cierpienie humanitarne w Strefie Gazy", a także "tłumienie wolności prasy i ingerencje polityczne podczas ostatniej edycji konkursu", co jest "niezgodne z wartościami fundamentalnymi" AVROTROS. "Niezawodność, niezależność i człowieczeństwo są naszym kompasem" – wskazano w oświadczeniu. Z tego powodu Holandia nie wystąpi w przyszłorocznej Eurowizji.
Wiśniewski: Nie można tego sankcjonować
Głos w sprawie zabrał Michał Wiśniewski. – Uważam, że rezygnacja Holandii, Irlandii, Hiszpanii i Słowenii jest bardzo dobrą decyzją. Dosyć przymykania oczu na takie rzeczy. Muzyka jest ponad podziałami, ale wojna jest prawdziwa. Robienie sobie tuby propagandowej z konkursu jest absolutnie nie na miejscu – mówi lider Ich Troje.
W rozmowie z portalem kultura.wp.pl Wiśniewski przywołuje swoje własne doświadczenia i przesłanie zespołu. – Zresztą zespół Ich Troje śpiewał "Keine Kriege" (żadnych wojen), a sam utwór "Keine Grenzen" mówi o pokoju, nie o wojnie. Zresztą to przesłanie zostało wiele razy wykorzystane przez Izrael. Mam tam wielu przyjaciół. Jednak to, co się dzieje w Strefie Gazy, jest absolutnie niedopuszczalne i trzeba o tym mówić wszędzie i głośno – podkreśla.
– Nie można sankcjonować ludobójstwa. Izrael jest potrzebny na Eurowizji, ale nie da się pogodzić tego z aktualną sytuacją. To jest taka sama sytuacja jak podczas Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 r., które Hitler wykorzystał do własnej propagandy. Tylko w nowoczesnym stylu. Nie można śmiać się komuś w twarz. Artyści czy sportowcy są częścią państwa, reprezentują kraj, który noszą na piersi. I nie ma to znaczenia, czy jest to gwiazda Dawida czy Orzeł Biały – komentuje.
Michał Wiśniewski uważa, że zasady solidarności powinny być konsekwentnie stosowane w sporcie i innych wydarzeniach międzynarodowych. – Nie zamierzam też oglądać skoków narciarskich, jak Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) dopuści do rozgrywek Rosję czy Białoruś (już dopuściła, o czym pisaliśmy w WP – red.). Tutaj musi obowiązywać zasada: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Izrael powinien wziąć odpowiedzialność na klatę i wycofać się z konkursu. Niech wrócą, kiedy przeproszą, chociaż w tej sytuacji zwykłe "przepraszam" nie wystarczy – dodaje.
