Znany m.in. z TVP aktor Mateusz Janicki, konsekwentnie krytykuje podejście polskich władz do tematu kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią. Janicki jeździł na granicę, aby pomagać migrantom, którzy są jego zdaniem ofiarami bezdusznej polityki.
"Od początku nie zgadzałem się z tym, jak polscy politycy zaczęli instrumentalnie traktować ludzi na granicy. W pewnym momencie Karol Wilczyński z Salam Lab, który zaczynał wtedy działać na granicy, powiedział mi: 'Stary, to może jedź tam i zrób coś więcej'. I tak też się stało. Może źle to zabrzmi w kontekście dramatu, który tam się dzieje, ale w pewnym sensie było to dla mnie uwalniające" – mówi w wywiadzie dla Plejady.
Aktor opowiada, że Polska jako państwo go zawiodło. "Polska, którą kocham, przestała funkcjonować jak demokratyczne państwo prawa. Osoby uciekające przed prześladowaniem, wojnami albo biedą, instrumentalnie potraktowane przez reżim białoruski, w naszym kraju czeka przemoc i prześladowanie. Nie mogą powołać się na prawa im przynależne i właściwie nic za to nikomu nie grozi. Gdy pięć lat temu pojechałem na granicę, będąc w lesie, poczułem, że mam na coś wpływ. Nie zmienię działania polskich władz, ale chociaż tym osobom, do których udaje nam się dotrzeć, możemy pomóc" – wspomina.
Janicki przekonuje, że wciąż trwa kryzys humanitarny. "Sytuacja wygląda jednak trochę inaczej niż wcześniej. Obecnie ruch na granicy właściwe zamarł. Ale – mimo że politycy próbują sobie przypisać skuteczność – nie jest to efekt działań naszego rządu czy wybudowanego tam muru, tylko głównie innych czynników. Przede wszystkim tego, że nadeszła zima. Osoby uchodźcze mają już świadomość, jak trudno przekroczyć granicę o tej porze roku. Wiedzą już też, że przedostanie się do Europy nie jest łatwe. Ci, którzy próbowali to zrobić na początku kryzysu, kompletnie nie mieli pojęcia, na co się piszą" – podkreśla.
Według Janickiego zmiana władzy nie poprawiła sytuacji
Jego zdaniem zmiana władzy w Polsce nie wpłynęła na poprawę sytuacji na granicy. "Politycy sprawujący władzę w naszym kraju poza kilkoma wyjątkami w postaci Magdy Biejat, Darii Gosek-Popiołek, Marceliny Zawiszy, Franka Starczewskiego czy Macieja Żywny, traktują ten kryzys wyłącznie jako wyzwanie związane z bezpieczeństwem, a właściwie – jako nośny temat kampanijny. Totalnie pomijają aspekt ludzki. Największą tragedią związaną z sytuacją na granicy jest całkowita dehumanizacja osób uchodźczych" – zaznacza.
Według Janickiego politycy PiS-u, Konfederacji i większości przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej tak samo "nie myślą o ludziach, którzy tam cierpią". "Nie biorą pod uwagę, że to są historie konkretnych osób, którym nasze państwo gotuje piekło. To jedna kwestia. Druga, chyba jeszcze bardziej niebezpieczna dla Polski, to kryzys praworządności. Najpierw PiS, a później nowy rząd wprowadził prawa niezgodne z Konstytucją RP i prawem międzynarodowym. Trzeba to sobie powiedzieć jasno: w dalszym ciągu nie żyjemy w państwie prawa" – podkreśla celebryta.
Czytaj też:
Kolejne sankcje na Białoruś? "Atak jest całkowicie niedopuszczalny"
