Decyzją większość członków EBU w kolejnej Eurowizji wystąpi Izrael. Także izraelski nadawca publiczny KAN potwierdził czwartek, że weźmie udział w konkursie organizowanym w 2026 roku w Wiedniu.
Reakcja innych państw biorących udział w konkursie była natychmiastowa. Holenderski nadawca we wpisie opublikowanym w mediach społecznościoych wrócił do września 2025 r., gdy zgłaszał EBU "poważne cierpienie humanitarne w Strefie Gazy", a także "tłumienie wolności prasy i ingerencje polityczne podczas ostatniej edycji konkursu", co jest "niezgodne z wartościami fundamentalnymi" AVROTROS. "Niezawodność, niezależność i człowieczeństwo są naszym kompasem" – wskazano w oświadczeniu. Z tego powodu Holandia nie wystąpi w przyszłorocznej Eurowizji.
Nie tylko Holandia rezygnuje
"To nie była łatwa decyzja, bo nie podjęliśmy jej w jedną noc. Konkurs Piosenki Eurowizji jest dla nas niezwykle cenny. Kultura łączy, ale nie za wszelką cenę. To, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku, przekracza nasze granice. Uniwersalne wartości, takie jak człowieczeństwo i wolność prasy, zostały poważnie naruszone i nie podlegają negocjacjom. Ponadto zeszłoroczna ingerencja polityczna pokazała, że niezależność i jednoczący charakter Konkursu Piosenki Eurowizji nie są już oczywiste. Wybieramy fundamentalne wartości AVROTROS i jako nadawca publiczny mamy obowiązek pozostać wiernym tym wartościom, nawet gdy jest to skomplikowane lub trudne do zaakceptowania" – komentuje Taco Zimmermana, dyrektor zarządzający AVROTROS.
Do Holandii dołączyły Irlandia i Hiszpania. Niewykluczone, że to dopiero początek bojkotu.
Austria, organizator konkursu w 2026 roku, zaapelowała do tych krajów, aby nie bojkotowały konkursu. Minister spraw zagranicznych Beate Meinl-Reisinger stwierdziła, że Eurowizja i sztuka w ogólności "nie są odpowiednimi obszarami do nakładania sankcji".
