W niedzielę znany dziennikarz "Gazety Wyborczej" pochwalił się na platformie X, że otrzyma pokaźną sumę z Kancelarii Premiera RP na badania do pracy doktorskiej.
Post Czuchnowskiego wywołał burzę
"Szanowni hejterzy, hejterki, osoby hejterskie oraz trolle. Waszymi wpisami przyczyniacie się do podniesienia mojej stopy życiowej. Właśnie dostałem lączone roczne stypendium (147 tys.zł. z Kancelarii Premiera i 68 tys. euro od Światowego Kongresu Żydów) na pracę doktorską o mowie nienawiści na portalu X.W pracy kładę nacisk na wpisy antysemickie, rasistowskie, seksualne (treści perwersyjne oraz groźby pozbawienia życia. Zachęcam do aktywności o komentowania. Praca ukaże się w formie książkowej nakładem MEN i będzie rozprowadzana w szkołach średnich. Piszę teraz, bo w przyszłym tygodniu ma to być oficjalnie ogłoszone, więc wolę poninformować jako pierwszy" – napisał publicysta, czym wywołał lawinę komentarzy.
Na jego wpis zareagował m.in. twórca Kanału Zero. "147 000 złotych z Kancelarii Premiera dla dziennikarza Gazety Wyborczej" – napisał Krzysztof Stanowski, dodając roześmiane emotikony.
Post skomentowali również inni dziennikarze m.in.: Patryk Słowik, Paweł Figurski, Marek Mikołajczyk, Marcin Fijołek, Dorota Kania, Rafał Ziemkiewicz, Piotr Wielgucki, a także politycy: Dariusz Matecki, Janusz Cieszyński czy Michał Woś.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej": To była "wkrętka"
"W niedzielę o 12.26 zamieściłem tu wpis, że dostałem gigantyczne "łączone stypendium" – w sumie 430 tys. zł. od Tuska i Światowego Kongresu Żydów za napisanie doktoratu o mowie nienawiści na portalu X. Po 8 godzinach ogłaszam zakończenie tego bolesnego eksperymentu na żywym ciele użytkowników. I wyjaśniam: to była prowokacja lub jak kto woli "wkrętka" albo "prank"" – wyjaśnił kilka godzin później Czuchnowski.
"Początkowo wpis miał być żartem, jednak mnie więcej po godzinie okazało się, że zdecydowana większość odbiorców (a z tych, którzy mnie nie lubią właściwie 100 proc.) wzięła to za prawdę. Dlatego kilkoma jeszcze wpisami postanowiliśmy z moją Żoną "podbić" temat i sprawdzić ile osób jeszcze się na to złapie. Wnioski są ponure, bo złapali się nie tylko X-owicze, w tym znani dziennikarze ale też politycy, w końcu zaś tekst o moim "doktoracie" i "stypendium" – niczego nie sprawdzając – zamieściły Wirtualne Media. Wtedy zrozumiałem, że czas przerwać" – zaznaczał.
"Mój wpis miał nie jedną ale kilka "czerwonych flag", po których można się było zorientować, że to żart. (...) Najczerwieńsza z czerwonych flag to ta o pracy doktorskiej. Bardzo łatwo jest sprawdzić (....), że nie skończyłem wyższych studiów (nie napisałem pracy magisterskiej). (...) Flaga 2 – kwota – absurdalnie wysoka, z d... wzięta, nikt nie przyznaje w Polsce takich pieniędzy; Flaga 3 – łączone stypendium KPRM i ŚKŻ. Nie ma czegoś takiego. (...) Flaga 4 – "nakładem MEN" – absurd, bez komentarza; Flaga 5– książka będzie rozprowadzana w szkołach średnich. Nie dość, że absurd, to jeszcze nie ma takiej formy dystrybucji jak "rozprowadzanie w szkołach". Flaga 6 (...) jest taka, że musiałbym być skończoną świnią a przy okazji kretynem, by brać pieniądze od rządu, gdy napisałem dziesiątki tekstów potępiających taki proceder wśród dziennikarzy" – podkreślił dziennikarz "Wyborczej".
"Eksperyment zakończony. Wniosków pewnie nikt nie wyciągnie. A książkę napiszę (na pomysł wpadłem wcześniej, rzeczywiście gromadzę materiały). Dzisiejsza prowokacja będzie tematem jednego z jej rozdziałów. Wojciech Czuchnowski PS: osoby, mi życzliwe, które też się nabrały a które mnie przez te kilka godzin broniły lub gratulowały "stypendium", przepraszam. Jak książka powstanie obiecuję każdemu wysłać egzemplarz" – zapowiedział Czuchnowski.
twitterCzytaj też:
Znani dziennikarze jednak niewinni. Sąd zmienił decyzjęCzytaj też:
Znana dziennikarka zrozpaczona. "Ona mnie uratowała. Mi się nie udało"
