Celebrytka założyła szokującą fundację. "Współczesny rodzaj patologii"

Celebrytka założyła szokującą fundację. "Współczesny rodzaj patologii"

Dodano: 
Lil Masti założyła fundację
Lil Masti założyła fundację Źródło: Instagram / @lilmasti
Lil Masti założyła fundację, której celem jest wsparcie sharentingu. W sieci dosłownie zawrzało.

W czwartek celebrytka Aniela Woźniakowska, znana w sieci jako Lil Masti, ogłosiła wygraną w sądzie z Gimperem. Youtuber udostępnił wcześniej materiały dot. bezprawnego publikowania przez nią wizerunku jej dziecka. Sąd uznał, że doszło do znieważenia influencerki, a także "naruszenia jej dobrego imienia i wprowadzenia widzów w błąd, co do prawdziwości przekazywanych informacji". W rozmowie z serwisem Pudelek.pl, Gimper wyjaśnił, że wprawdzie przegrał sprawy, ale sąd przyznał, że "Lil Masti z mężem w ocenie biegłych i sądu krzywdzą swoje dziecko, działają wbrew jego dobru i podejmują działania klasyfikowane jako sharenting".

Jeszcze tego samego dnia celebrytka ogłosiła uruchomienie fundacji. Jej cele sprawiają, że eksperci łapią się za głowy, a w komentarzach rozpętała się prawdziwa burza.

Lil Masti zakłada fundację. Głosom oburzenia nie ma końca

"Przełomowy moment! Dziś z dumą ogłaszamy otwarcie naszej fundacji @dziecisaznami. Stwórzmy wspólnie lepszą przyszłość dla naszych dzieci. Nasza misja to nie tylko popularyzowanie wizerunku dzieci w przestrzeni publicznej, ale także edukacja i ochrona ich praw w cyfrowym świecie" – poinformowała Lil Masti na Instagramie.

Przedstawiła też ogólne cele swojej fundacji.

"Promocja wizerunku dzieci w przestrzeni publicznej. Ponieważ dzieci są z nami zarówno w świecie fizycznym, jak i cyfrowym. Karta dobrych praktyk prezentacji wizerunku dzieci w sieci. Wprowadzanie młodzieży w świat cyfrowy odpowiedzialnie i z szacunkiem. Stawiamy czoła ruchom, które chcą wyeliminować wizerunek dzieci z internetu. Wspieramy rodziców w decyzjach związanych z sharentingiem. Niech nasza fundacja jest symbolem zmiany! Razem możemy stworzyć bezpieczniejsze i bardziej wspierające środowisko dla naszych dzieci" – czytamy.

instagram

"Z uśmiechem na mordzie przekazana informacja na temat "korzyści" nowego współczesnego rodzaju patologii"; "Dzieci się chroni, a nie promuje"; "Mam szczerą nadzieję, że Twoje dziecko Cię kiedyś pozwie za to jak bezkrytycznie kupczysz jego wizerunkiem i świadomie narażasz je na niebezpieczeństwo"; "wspieranie w sharentingu? wspieranie w łamaniu prawa? czy ja to dobrze czytam, czy upały rzuciły mi się na mózg?"; "Czytaj: monetyzuję moje dziecko w internecie, więc zakładam fundację żeby promować sharenting jako coś korzystnego"; "Fundacja do promowania sharentingu. Tyle się mówi o prawie dzieci do prywatności, o zagrożeniach płynących z publikacji wizerunku w sieci, a Wy chcecie promować coś, co jest zaprzeczeniem dbania o prawa i bezpieczeństwo własnych dzieci"; "Nie wiem nawet jak to skomentować"; "To fejk, right? Albo eksperyment społeczny. Bo to przecież nie na serio, prawda? Prawda?!" – piszą pod postem wstrząśnięci internauci i eksperci.

Maja Staśko wstrząśnięta zachowaniem celebrytki

Do sprawy odniosła się już aktywistka Maja Staśko. Ostro skrytykowała postawę Lil Masti.

"Dzieci to nie kontent. Dzieci to nie biznes – zaczęła.

"Sharenting może prowadzić do krzywdy dziecka zgotowanej przez rodziców. Dziecko uczy się, że to nie ono decyduje w kwestii własnej prywatności czy wizerunku. Że to nie należy do niego. A to może mieć tragiczne konsekwencje dla jego dalszego życia: psychicznego, zawodowego, towarzyskiego, związkowego. Mamy coraz więcej przykładów, wyznań wykorzystanych do kontentu dzieci, danych i głosów ekspertów na temat zagrożeń sharentingu. Nie powinno się go popularyzować – tylko uświadamiać, jak jest niebezpieczny i walczyć o regulacje, które mogłyby chronić dzieci przed wykorzystywaniem ich wizerunku" – wyjaśniła.

"Promocja sharentingu pod szyldem fundacji chroniącej dzieci brzmi jak jakaś makabryczna wizja z "Czarnego lustra". Dorośli powinni być odpowiedzialni – i wyżej cenić dobro dzieci niż lajki i zarobki" – podkreśliła Staśko.

"Influencerka, która ma realne zyski z pokazywania swojego dziecka w sieci, a zatem także interes w tym, by walczyć z ruchami chroniącymi wizerunek dzieci i sprzeciwiającymi się zarabianiu na nich – niekoniecznie jest tu najlepszym głosem. Nie chcę dla swojego przyszłego dziecka świata urządzanego przez influencerki zarabiające na wizerunku swoich malutkich dzieci i próbujące uciszyć wszelkie głosy krytyczne wobec takiego traktowania dzieci. Uważam, że to nie jest świat bezpieczny dla żadnego dziecka" – dodała na koniec.

instagramCzytaj też:
Zwolniona z Polsatu prezenterka przerywa milczenie. Zalała się łzami
Czytaj też:
Zniknął z TVN24 po głośnej aferze. Znany dziennikarz wrócił na antenę

Źródło: DoRzeczy.pl