"Zastrzel mnie, jeśli kłamię". Karaś przyjął ofertę od księcia Bahrajnu

"Zastrzel mnie, jeśli kłamię". Karaś przyjął ofertę od księcia Bahrajnu

Dodano: 
Robert Karaś
Robert Karaś Źródło: YouTube / Cyprian Majcher
Robert Karaś, który w ubiegłym roku znalazł się w centrum skandalu dopinowego, będzie teraz reprezentował Królestwo Bahrajnu.

W marcu 2024 r. Robert Karaś uzyskał pozytywny wynik testu antydopingowego na obecność klomifenu (dwa lata wcześniej wykryto u niego drostanolon). To substancja zabroniona, uznawana za doping. Tłumaczył, że przyjmowanie środka nie miało związku ze startami w triathlonie i było skutkiem przygotowań do walki w MMA. – Branie tych środków było związane z moją walką MMA. Poszedłem do mężczyzny, który myślałem, że jest lekarzem. To była osoba, która zaczęła mnie suplementować – zapewnił. To jednak nie zmieniło faktu, że cała sprawa położyła się na karierze sportowej cieniem. Karaś został skazany za doping i zdyskwalifikowany na osiem lat.

Sportowiec nie porzucił jednak planów. Pod koniec lutego ogłosił, że otrzymał propozycję reprezentowania Królestwa Bahrajnu. Z propozycją przyszedł do niego członek tamtejszej rodziny królewskiej, książę Nasser bin Hamad Al Khalifa. W podcaście "Elity Menelity" ujawnił, jak wyglądały początki kontaktu z nowym sponsorem. – Wiesz co powiedziałem do księcia w Bahrajnie? Przed podpisaniem tego wszystkie wysłałem mu te wszystkie artykuły i tak dalej, jak tu jest gorąco – mówił Robert Karaś do prowadzącego.

Karaś chciał się przebadać wykrywaczem kłamstw

Bahrajńczycy mieli wiedzę o aferze dopingowej. – Wiedzieliśmy, że tam będzie piłowanie, też mi pokazywali, ilu ludzi, hejterów pisało, żeby to mi się nie udało – wspominał. Były obawy, że na księcia spadnie krytyka za to, że chce współpracować z człowiekiem o zszarganej reputacji. Aby przekonać go do siebie, Karaś posłużył się mocnymi słowami: – Słuchaj Nasser, weź mnie podłącz, bo on też jest przywódcą wojska, pod wykrywacz kłamstw i zastrzel mnie, jak kłamię. Zadaj mi wszystkie te pytania i zabij, jeśli kłamię.

Takie podejście spowodowało, że książę obdarzył Polaka zaufaniem. Nasser bin Hamad nie zdecydował się na użycie wykrywacza kłamstw. – I on już wtedy wiedział. Mówił, że nie musi nawet sprawdzać, bo widzi, że mówię prawdę. I sprawdził te pisma. Wszystko sprawdzili i to było takie za***iste i przykro mi było, że w Polsce tak tego nie poprowadzili – podsumował.

Czytaj też:
Surowa kara dla znanego sportowca. Zawieszono go na 8 lat
Czytaj też:
"Nakoksowany facet człapiący w kółko". Stanowski miażdży Karasia

Źródło: YT/Cyprian Majcher