Krzysztof Krawczyk był jednym z najpopularniejszych polskich piosenkarzy XX i XXI wieku. Zmarł 5 kwietnia 2021 roku. Pogrzeb artysty odbył się 10 kwietnia w Grotnikach. Kilka miesięcy później, w rozmowie z "Super Expressem", wdowa po muzyku, Ewa Krawczyk, przyznała, że jest w słabej kondycji psychicznej. Wyznała, że aby funkcjonować, musi przyjmować leki uspokajające. Dodała, że prawie nie wychodzi z domu. Robi to tylko wtedy, gdy jest jakaś wyjątkowa okazja. – Moje życie to jest cmentarz, kościół i dom, bo tam czuję się najbezpieczniej. Czuję tam obecność Krzysia i wiem, że jest ze mną, wiem, że mnie pilnuje – mówiła wyraźnie zasmucona.
Teraz Ewę Krawczyk zapytano o przygotowania do Wielkanocy. Z jej odpowiedzi wynika, że, pomimo upływu lat, wciąż nie pogodziła się ze śmiercią męża.
Smutna Wielkanoc wdowy po Krzysztofie Krawczyku. "To są najgorsze dla mnie święta"
W rozmowie z "Faktem", Ewa Krawczyk podkreśliła, że Wielkanoc była ulubionym świętem jej zmarłego męża i zawsze wiązało się z nią wiele radosnych duchowych przeżyć.
– Krzysiu bardzo kochał Wielkanoc, to były dla niego najważniejsze święta i choć kochał też Boże Narodzenie, Wielkanoc traktował bardzo osobiście. Szanował i bardzo przeżywał Triduum Paschalne. Wciągnął w to również mnie. Ja już sobie nie wyobrażam tego czasu bez spowiedzi, przyjęcia komunii świętej. On bardzo przeżywał ten czas i to zostało we mnie — wspominała.
Wdowa po Krzysztofie Krawczyku opowiedziała też, jak wyglądał ten dzień w ich domu.
– Oj się działo, bo Krzyś musiał mieć wszystkie potrawy świata. Była kiełbaska gotowana, kiełbaska pieczona w cebulce, jajka na tysiące sposobów. To było urocze szaleństwo, gwar i śmiech. Czyli klasyczne rodzinne święta przy suto zastawionym stole, a mąż był dumny, bo lubił, jak gotowałam" — opowiadała.
Przyznała, że próbuje obchodzić Wielkanoc w takim duchu, jak przed utratą męża, ale nie potrafi już tak cieszyć się z tego święta. Święta spędzi w domu z przyjaciółmi. W pierwszy dzień Wielkanocy planuje gościny, a w drugi — udział w mszy świętej za duszę męża.
– Powtórzę jednak, że to będą smutne dla mnie święta i podejrzewam, że płaczliwe, bo ja jestem wrażliwiec i jak mi się przypomni, jak było, to od razu łzy płyną. (...) To są najgorsze dla mnie święta. (...) Nie mam już serca do świąt, nie chce mi się robić i nie mam chęci. Robię, bo czuję, że muszę, ale jest tylko to potrzebne minimum. Najchętniej uciekłabym z domu, ale nie mogę, bo tu jest Krzysztof i to z nim muszę spędzić święta – dodała.
Czytaj też:
Nietypowa święconka gwiazdy TVN24. Nie przypomina tradycyjnego koszyczkaCzytaj też:
Modest Amaro z figurą Jezusa na rękach. To spotkało go w Wielki Piątek