Znany hollywoodzki gwiazdor, Colin Farrell ma za sobą trudne chwile. 9 kwietnia zmarł jego ojciec – Eamonn Farrell. Były piłkarz odszedł po długiej chorobie w szpitalu Beaumont w Dublinie. Miał 83 lata. Informację o jego śmierci podały zagraniczne media na podstawie opublikowanego nekrologu. "Odszedł spokojnie, po długiej i dzielnie zniesionej chorobie, pod troskliwą opieką rodziny i znakomitego personelu oddziału w szpitalu Beaumont" – przekazano. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 12 kwietnia.
Teraz do mediów dotarły informacje o trudnej decyzji, która musiał podjąć aktor względem swojego syna.
Colin Farrell musiał podjąć trudną decyzję. Oddał syna do domu opieki
Od stycznia 2002 roku do listopada 2003 roku Colin Farrell był związany z modelką Kim Bordenave. Para doczekała się syna, który przyszedł na świat 12 września 2023 roku. James choruje na zespół Angelmana. To choroba, którą charakteryzują głównie objawy neurologiczne: niepełnosprawność intelektualna, ataksja, padaczka, charakterystyczne ruchy przypominające marionetkę i napady śmiechu bez powodu.
Młody mężczyzna ma już 21 lat, a jego rodzice podjęli właśnie decyzję dotyczącą jego przyszłości. Postanowili znaleźć dla syna miejsce w ośrodku, który zapewnia długoterminową opiekę. Aktor nie ukrywa, że było to dla niego trudne, ale chce dla swojego dziecka jak najlepszego życia.
– To trudne. Niektórzy rodzice chcą sami opiekować się swoim dzieckiem i to szanuję. (...) To byłby mój horror – mój największy lęk to, co by się stało, gdybym jutro dostał zawału lub Kim miała wypadek samochodowy i nagle by nas zabrakło? James zostałby wtedy pozostawiony sam sobie, a my nie mielibyśmy wpływu na to, gdzie trafi – wyznał aktor podczas wywiadu dla magazynu "Candis".
– Chcemy, aby znalazł miejsce, gdzie będzie miał pełne i szczęśliwe życie – dodał.
Czytaj też:
Znany muzyk uderza w gwiazdę TV Republika: Pani zachowania są żenująceCzytaj też:
Kurska grzmi po aborcji w Oleśnicy. "Załgane celebrytki"