Lady Pank od wielu lat jest jednym z czołowych polskich zespołów rockowych. Został założony przez prawnika i poetę Andrzeja Mogielnickiego oraz Jana Borysewicza, który początkowo występował w Budce Suflera. Grupa od samego początku cieszyła się dużą popularnością. Pierwsze piosenki takie jak: "Mniej niż zero", "Kryzysowa narzeczona" czy "Zamki na piasku", lądowały szybko na szczytach list przebojów.
Podczas jednego z ostatnich koncertów Lady Pank pojawiły się problemy techniczne. Jan Borysewicz zareagował na nie dość ostro, w wulgarny sposób odzywając się do dźwiękowca. Wszystko się nagrało.
Skandaliczne zachowanie Jana Borysewicza. Wulgaryzmy w stronę dźwiękowca
Muzyk był wyraźnie zirytowany nieodpowiednim oświetleniem, które, w jego ocenie, oślepiało scenę. W pewnym momencie, podczas wykonywania utworu "Tańcz, głupia tańcz", krzyknął do pracownika obsługi technicznej, używając wulgaryzmu. Nagranie z tej sytuacji trafiło do sieci i wywołało skrajne reakcje internautów.
– Zgaś to białe ch**u – krzyknął muzyk ze sceny.
Wielu fanów broni muzyka, twierdząc, że miał prawo się zezłościć. Inni uważają, że Borysewicz przekroczył granice, a to, co powiedział, było wyrazem braku szacunku do członka ekipy.
Autor nagrania, które trafiło do sieci staje jednak w obronie muzyka. "A więc z pierwszej ręki powiem tak: oświetlenie oślepiało ewidentnie scenę, plus sporo jakiegoś jasnego światła latało też po publiczności. Chłop się wk****ł i tyle. To koncert rockowy, a nie Arka Noego. Może trochę zbyt chamsko, ale też bez przesady – ileś razy gadasz, a ktoś dalej robi swoje" – wyjaśnił uczestnik koncertu.
Głos w sprawie zabrał także menedżer zespołu Maciej Durczak, w komentarzu dla portalu Pudelek.pl. – Odpowiem słowami jednej z piosenek Lady Pank: "to jest tylko rock’n’roll". I zapraszam na liczne koncerty zespołu po więcej atrakcji. Również muzycznych – stwierdził.
Czytaj też:
Nie chcą wielkiej gwiazdy w Opolu. "Mam bana w TVP"Czytaj też:
Nowe wieści ws. znanej piosenkarki. Podano datę