Wielki finał Eurowizji 2024 odbył się w sobotę 11 maja. Zwycięzcą konkursu okazał się reprezentant Szwajcarii – Nemo, czyli Nemo Mettler, który deklaruje się jako "osoba niebinarna". Podczas wydarzenia nie udało się uniknąć afer.
Skandal na Eurowizji. Reprezentant Holandii na Eurowizji zdyskwalifikowany
Tegoroczna Eurowizja upłynęła pod znakiem skandalu politycznego związanego z występem Izraela. Według wielu, kraj ten powinien zostać wykluczony z konkursu ze względu na działania zbrojne w Strefie Gazy. Podczas występów reprezentantki Izraela, Eden Golan, w eurowizyjnej hali wznoszono okrzyki i gwizdano. Wokalistce organizatorzy przydzielili nawet specjalną ochronę.
Szerokim echem odbiła się też informacja, że tuż przed finałowym koncertem, reprezentant Holandii, Joost Klein, został zdyskwalifikowany przez organizatora. Niedługo później na jaw wyszły szczegółowe informacje dotyczące zachowania Holendra na Eurowizji. Wynikało z nich, że Joost Klein rzekomo zaatakował fotoreporterów. Jak donosił portal Aftonblade, piosenkarz miał zamachnąć się pięścią na jedną z reporterek, co potwierdzili świadkowie sytuacji. Według medialnych doniesień, artysta miał przyznać się do zarzucanych mu czynów, tłumacząc się stresem i natarczywym zachowaniem dziennikarzy.
Joost Klein, oprócz dyskwalifikacji z Eurowizji 2024, musiał zmierzyć się też z konsekwencjami prawnymi. Jego sprawą zajęła się prokuratura.
Jest decyzja prokuratury ws. Joosta Kleina
Po kilku miesiącach śledczy przekazali, że dochodzenie ws. Kleina zostało zamknięte. Nie wykazano, że zachowanie wokalisty było motywowane złymi intencjami lub stworzyło jakiekolwiek zagrożenie. Prokuratura potwierdziła, że muzyk nie chciał być nagrywany przez fotoreporterów i wykonał odpychający gest. Uderzył jednak nie kobietę, a jej sprzęt fotograficzny.
"Śledztwo dowiodło, że mężczyzna wykonał ruch, którym uderzył w kamerę filmową kobiety. Przebieg zdarzeń był szybki i został odebrany inaczej przez świadków incydentu" – przekazała szwedzka prokuratura w wydanym oświadczeniu. "Dzisiaj zamknąłem dochodzenie" – dodał prokurator Fredrik Jonsson, cytowany przez agencję Reutera.
"Jako zespół, jesteśmy niesamowicie szczęśliwi i czujemy ulgę, że ten okres niepewności dobiegł końca. W końcu możemy powiedzieć to głośno: nigdy nie było powodów do wszczęcia tej sprawy" – skomentował menedżer artysty.
Czytaj też:
Prof. Bralczyk z nowym programem. Zajmie się językiem w TVP za PiS-u