Sąd Okręgowy w Krakowie (IV Wydział Karny Odwoławczy) zmienił wyrok Sądu Rejonowego dla Krakowa–Podgórza – po apelacji obrońcy Jarosława Jakimowicza.
W grudniu 2024 r. były prezenter został uznany za winnego znieważenia grupy osób za pomocą środków masowego komunikowania. Sędzia Maciej Czajka, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Krakowie przekazał Plejadzie, że "Jakimowicz został uniewinniony tylko od jednego zarzutu tj. znieważenia Maxa B. poprzez użycie słów 'chory umysłowo'. W pozostałym zakresie wyrok został uchylony i przekazany do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu dla Krakowa-Podgórza. Oznacza to, że postępowanie o znieważenie innych osób: Grzegorza P., Michała G., Jakuba Ż. i Pawła D. będzie się toczyło od początku (czyli pozostałe 4 zarzuty)".
Sprawę nagłośnił Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK), który zarzucał aktorowi "wulgarne ataki" w mediach społecznościowych. "W sumie ponad 26 tys. zł będzie kosztowało Jarosława Jakimowicza publiczne znieważanie ludzi" – pisał w grudniu OMZRiK po pierwszym wyroku.
"Wyłudzają pieniądze"
Jarosław Jakimowicz skomentował sprawę, nie szczędząc gorzkich słów pod adresem Konrada Dulkowskiego, prezesa zarządu organizacji. – Wszystko jest inspirowane i finansowane przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który wyłudza pieniądze od ludzi. Od kilku lat ta organizacja szczuje na mnie, grozi mi i nakręca ludzi, wmawiając im, że jeśli wpłacą pieniądze, to zostanę skazany – mówi.
– Kuriozum wyroku z 31 grudnia polega na tym, że sąd – spośród kilku osób, które mnie oskarżały – w ogóle nie przesłuchał dwóch, przyjmując jedynie ich zeznania na piśmie. Zeznania te były dodatkowo uwiarygadniane przez Konrada Dulkowskiego oraz Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych – zaznacza.
– Zebrali jakąś grupę osób, które twierdziły, że im ubliżałem, zaczepiałem je, wyzywałem i zachowywałem się wobec nich w nieodpowiedni sposób. Sprawa trafiła do sądu i, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, 31 grudnia ubiegłego roku sąd w Krakowie-Podgórzu wydał wyrok skazujący mnie w sprawie karnej. To było dla mnie coś zupełnie niebywałego. Nie sprawdzono mojego adresu IP, telefonu, billingów – właściwie niczego. Całość wyglądała na bardzo niechlujnie przeprowadzoną. Pomyślałem wtedy: jak to możliwe, że ktoś może powiedzieć "to on do mnie pisał", bez żadnej weryfikacji? – komentuje.
Czytaj też:
"Szlag mnie trafia". Były gwiazdor TVP wściekły na prezydenta
