Od półtora tygodnia w Polsce trwa powódź. Wielka woda przeszła już przez część południowo-zachodnią, obecnie zmierza w kierunku Pomorza Zachodniego. Teraz sytuacja wydaje się być opanowane, ale pierwsze dni powodzi były tragiczne. Zalane zostały m.in. Głuchołazy, Nysa, Kłodzko oraz Lądek-Zdrój. Straty są szacowane tam na miliardy złotych.
Tajemnicza wpłata zakończyła zbiórkę na odbudowę stadionu. Stoją za tym Lewandowscy?
Powódź zniszczyła m.in. stadion GKS Głuchołazy, ucierpiała też cała infrastruktura klubowa, a koszty potrzebne do funkcjonowania klubu wyceniono na kilkadziesiąt tysięcy złotych. W związku z tym uruchomiono specjalną zbiórkę pieniędzy, której cel został osiągnięty zaskakująco szybko. Wszystko za sprawą wpłaty od tajemniczych darczyńców, którzy podpisali się jako "Robert i Ania". Przesłali oni na konto zbiórki kwotę 26,3 tys. zł. Wśród internautów pojawiły się spekulacje, że stoją za tym Robert i Anna Lewandowscy. Plotki podsycił lokalny poseł Kamil Bortniczuk, sugerując, że to właśnie znany piłkarz i jego żona dołożyli cegiełkę na szczytny cel.
Głos w sprawie zabrał również prezes klubu GKS Głuchołazy, Ryszard Lis. W rozmowie z portalem nto.pl nie krył, że ma przypuszczenia, co do tożsamości darczyńców, ale nie może tego oficjalnie potwierdzić.
"Wszystko wskazuje na to, że darczyńcami rzeczywiście byli państwo Lewandowscy, ale jednoznacznie potwierdzić tego nie mogę. Rozmawiałem telefonicznie o tej wpłacie z pewną panią, jednak ona się nie przedstawiła. Prawdopodobnie nie była to sama pani Ania, ale tego też nie jestem pewien. Kiedy kończąc rozmowę zapytałem się, komu zawdzięczamy tak hojny gest, w odpowiedzi usłyszałem tylko, że pewnemu piłkarzowi" — zdradził Ryszard Lis.
Pieniądze ze zbiórki zostaną przeznaczone na naprawę siedziby klubu, zakup sprzętu i organizację treningów. W opisie zbiórki podkreślono, że każdy gest wsparcia jest cenny i przyczyni się do powrotu klubu do dawnej świetności.
Czytaj też:
Znane z TVP twarze w nowym projekcie. Ujawniono listę prezenterówCzytaj też:
Była gwiazda TVP chciała wyjechać z Polski. "Miałam już wybrane mieszkanie"