W połowie maja Eric Clapton ujawnił, że bardzo odchorował przyjęcie szczepionki AstraZeneca przeciw Covid-19. Wywołała ona u 76-latka ciężkie skutki uboczne, zarówno po przyjęciu pierwszej, jak i drugiej dawki. Obawiał się, że nigdy więcej nie będzie w stanie grać muzyki. Z kolei w lipcu, w reakcji na zapowiedź premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, że certyfikaty sanitarne będą wymagane między innymi w klubach i salach koncertowych, gitarzysta odmówił grania tylko dla zaszczepionych uznając nowe regulacje za dyskryminujące wobec osób niezaszczepionych.
76-letni brytyjski muzyk już wcześniej nieprzychylnie wypowiadał się na temat decyzji swojego rządu. Clapton na początku tego roku skrytykował władze za surowe ograniczenia covidowe w utworze "Stand And Deliver". Nagranie powstało we współpracy z Van Morrisonem, który również jest krytykiem restrykcji.
Złamana obietnica
18 września złamał dane słowo, na czym przyłapał go serwis Rolling Stone. Wtedy to wystąpił w Smoothie King Center w Nowym Orleanie, czyli w miejscu, gdzie wymaga się od wszystkich posiadaczy biletów w wieku powyżej 12 lat oraz personelu okazania dowodu na przyjęcie co najmniej jednej dawki szczepionki przeciw Covid. Do obiektu wpuszczeni zostaną też ci, którzy będą posiadać negatywny testu na obecność koronawirusa, wykonany nie wcześniej niż na 72 godziny przed danym wydarzeniem. Co więcej, osoby przebywające wewnątrz muszą nosić maseczki. Można je zdjąć tylko podczas jedzenia lub picia.
Jak na razie, ani Clapton, ani jego przedstawiciele, nie skomentowali zaistniałej sytuacji.
21 września gwiazdora czeka kolejny koncert - w obiekcie Bridgestone Arena w Nashville. I tam również panują podobne obostrzenia sanitarne, jak w nowoorleańskiej hali.
Czytaj też:
Eric Clapton odmówił grania koncertów tylko dla zaszczepionychCzytaj też:
USA: Powrót słynnych musicali na Broadway po pandemicznej przerwie