Sama Moro najpierw rozpaczała, a później postanowiła wziąć się w garść, wydając oświadczenie, że wszyscy podczas takiej trasy koncertowej działają „pod presją czasu i w niewyobrażalnym stresie”, a poza tym przecież liczy się dobra zabawa i show, a nie jakiś tam talent do śpiewania.
– Dla nas liczy się przede wszystkim dobra zabawa i show. I taki ten koncert był. Radosny, taneczny i żywy. Dziękuję ekipie za świetną współpracę przy każdym z koncertów podczas wakacyjnej trasy, uśmiech na twarzach publiczności to dla nas największa nagroda. A błąd jest rzeczą ludzką. Człowiek, który nie popełnia błędów, zwykle nie robi nic – twierdzi celebrytka. Ciekawe, co uważa za błąd w tym wypadku. Fakt, że śpiewa na koncertach, choć nie umie, czy to, że wyszło to na jaw?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.