"Wciąż pamiętam krótki oddech mojego Synka...". Poruszające słowa Racewicz

"Wciąż pamiętam krótki oddech mojego Synka...". Poruszające słowa Racewicz

Dodano: 
Joanna Racewicz
Joanna Racewicz Źródło: PAP / Leszek Szymański
Pęka mi serce i zaciskają się pięści. Nie umiem przestać o tym myśleć – pisze o wypadku w Stalowej Woli Joanna Racewicz.

W minioną sobotę w Stalowej Woli w województwie podkarpackim doszło do tragicznego wypadku. Jadące w kierunku Tarnobrzega Audi S7 ze znaczą prędkością wyprzedziło inny samochód, po czym zderzyło się czołowo z jadącym z przeciwka Audi A4, którym podróżowała rodzina.

W wyniku wypadku zginęła 37-letnia kobieta i jej o dwa lata starszy mąż. Małżeństwo osierociło troje dzieci. Jeden z synów – 2,5-letni chłopiec – był z rodzicami w samochodzie w chwili wypadku. Dziecko trafiło do szpitala. Na szczęście jego życiu nic nie zagraża. Media obiegło poruszające zdjęcie strażaka niosącego chłopca na rękach.

Racewicz: Pęka mi serce i zaciskają się pięści

Właśnie to zdjęcie przywołała na swoim Instagramie dziennikarka Joanna Racewicz. Nawiązała przy tym do tragicznych wspomnień z 10 kwietnia 2010 roku, kiedy w katastrofie smoleńskiej zginął jej mąż Paweł Janeczek, a jej synek musiał zmierzyć się ze śmiercią ojca.

"Zdjęcie – symbol tragedii, której nie sposób opisać. Słyszycie o niej od soboty. Pijany, 37- letni mężczyzna pędzi co najmniej 120 km/ h, na zakręcie drogi niedaleko Stalowej Woli wyprzedza sznur samochodów i miażdży audi A4, w którym jedzie Mama, Tata i mały dwoipółletni chłopczyk. Ostatnie chwile przed zderzeniem… pewnie beztroska rozmowa. Może milczenie. Śmiech dziecka. Może spokojny oddech podczas snu… Ułamki sekund i zatrzymuje się świat. Zatrzymuje, żeby roztrzaskać się na kawałki" – pisze dziennikarka we poruszającym wpisie.

"Troje dzieci zostaje bez rodziców. Sprawca nie przyznaje do winy. Pęka mi serce i zaciskają się pięści. Nie umiem przestać o tym myśleć. Nie potrafię wyobrazić sobie, co ma w głowie pijany drań, który wkłada kluczyki w stacyjkę samochodu. Samochodu, który – jak pocisk – jest narzędziem zbrodni. Ktoś już wcześniej zabrał mu prawo jazdy za przekraczanie prędkości. Ktoś wiedział, że jest potencjalnym mordercą, bo alkohol i kierownica to śmiertelne połączenie…" – czytamy dalej.

"Ten mały szkrab w ramionach strażaka… Obraz, który sprawia, że cierpnie skóra… Znowu słychać o „zaostrzeniu kar”, o „prewencyjnych działaniach policji”. Troje dzieci za kilka dni będzie stać na cmentarzu przy trumnach Mamy i Taty. Wciąż pamiętam krótki oddech mojego Synka, gdy tuliłam Go w ramionach. Wtedy. Bezradność dziecka… Nie ma na to słów. A reszta świata? Może przystanie na chwilę. Powspółczuje. I będzie żyć dalej" – napisała Racewicz, nawiązując do osobistych wspomnień.

instagramCzytaj też:
"To jest potencjalne morderstwo". Morawiecki zamieścił wymowny wpis
Czytaj też:
Jak (prawie) bezkarnie zabijać w Polsce?
Czytaj też:
Prowadził po pijanemu i awanturował się z policjantami. Okazało się, że to sędzia

Źródło: DoRzeczy.pl / Instagram/Joanna Racewicz