Zawiałow, która wydała niedawno album "Wojny i Noce", udzieliła wywiadu "Gazecie Wyborczej".
"Do tej pory byłam dość apolityczna. Ale granice zostały przekroczone. Również moje osobiste. Nie mogę dłużej biernie się przyglądać. Utwór "Metropolis" jest inspirowany filmem Fritza Langa z 1927 r., który mówi o tyranii. Jednak nie ośmieliłabym się nazwać swojej piosenki protest songiem. W historii polskiej muzyki jest wiele ważnych protest songów, które dziś są legendarne. Dzisiaj również mamy ważne utwory – takim protest songiem według mnie jest "Polskie tango" Taco Hemingwaya, to wręcz poezja. Ja natomiast chciałam po prostu wyrzucić z siebie frustrację, odreagować zdenerwowanie, tupnąć nogą i powiedzieć, że nie podoba mi się to, co się dzieje w naszym państwie, które coraz bardziej śmierdzi powrotem komunizmu, brakiem demokracji" – mówi Daria Zawiałow.
"Nie można milczeć"
Dalej wokalistka stwierdza, że kraj zmierza w tak złym kierunku, iż milczenie przestało być możliwe: "Dzieją się w Polsce rzeczy tak absurdalne, że nie można milczeć. Nie chodzi tylko o prawa kobiet czy ogólnie o prawa człowieka".
Zawiałow została zapytana, co zostało po jesiennych protestach po wyroku TK ws. aborcji eugenicznej. "Trudno powiedzieć, ale i tak myślę, że były ważne i potrzebne. Musieliśmy wyjść na ulicę. Nie przyniosło to konkretów – chyba musiałaby nastąpić zmiana władzy, która dziś wydaje się nierealna. Jestem załamana tym, co się u nas dzieje. Pojęcie patriotyzmu stało się dla mnie odległe, polskość – bolesna. No nic, trzeba walczyć" – ocenia piosenkarka.
Czytaj też:
Piróg: Muzycy, którzy grali u Hitlera, też grali tylko muzykę. Ale jednak dla HitleraCzytaj też:
"Kiedy piszemy o osobach LGBT+, osobach niebiałych...". Portal Agory tworzy funkcję koordynatora treści dot. różnorodności